Podobnie jak istnieje niebezpieczeństwo prostego utożsamienia chrześcijanina z porządnym człowiekiem (tak jakby nie było porządnych ludzi poza chrześcijaństwem), tak istnieć może pokusa uznania sakramentów za coś w rodzaju należących się każdemu bezwarunkowo, niejako „z rozdzielnika”, praw (jak prawa człowieka, prawo do wolności słowa, prawo do nietykalności osobistej itp.). Nic bardziej błędnego. Przede wszystkim dlatego, że sakramenty są znakami oraz środkami wyrażania i umacniania wiary i uświęcania człowieka. Nie należą się więc każdemu, ale są dla ludzi przygotowanych do ich przyjęcia i wykazujących stosowną do swego wieku wiarę.
Przyjęcie sakramentów bez odpowiedniej wiary niesie ze sobą niebezpieczeństwo magicznego ich pojmowania i takiego też korzystania z nich. Dodatkowo dochodzi niebezpieczeństwo traktowania duszpasterza nie jako ojca wspólnoty, przez swą posługę reprezentującego Chrystusa i Kościół, ale jako urzędnika świadczącego określone usługi. Nie można więc np. udzielać sakramentów osobom, które dobrowolnie i świadomie, a przy tym często w sposób publiczny, odrzucają nauczanie Ewangelii i Kościoła w podstawowych zagadnieniach moralnych lub nie akceptują wspólnoty Kościoła, mającej także wymiar hierarchiczny.
Oczywiście taka decyzja zawsze musi być poprzedzona życzliwą rozmową i pragnieniem – ze strony duszpasterza – poznania rzeczywistych motywów decyzji tych osób. Jeśli jednak są one definitywnie zamknięte na pomoc w zrozumieniu i uznaniu nauki Kościoła, należy jasno takim osobom uświadomić, że to nie Kościół odmawia im sakramentów, lecz one same nie spełniają koniecznych warunków do ich godnego i właściwego przyjęcia.
W kolejnych odcinkach Szkoły Liturgicznej postaramy się wyjaśnić najważniejsze kwestie dotyczące poszczególnych sakramentów.