Kanonizacja Jana XXIII i Jana Pawła II. Święci na nasze dni

W Wiecznym Mieście opadł kurz podniesiony przez stopy ponad miliona pielgrzymów przybyłych do Rzymu na uroczystą kanonizację dwóch papieży. Świętych i wielkich przywódców Kościoła Katolickiego,  którzy bez wątpienia mieli ogromny wkład w geopolityczny obraz świata, jaki znamy dzisiaj. Czy to przypadek, że właśnie dzisiaj, u progu potencjalnej nowej zimnej wojny, mamy uroczystość wyniesienia na ołtarze właśnie tych dwóch wielkich Papieży Pokoju? O ile o Janie Pawle II Polacy wiedzą bardzo wiele, to chciałbym tutaj przybliżyć sylwetkę Angelo Giuseppe Roncalli – Świętego Jana XXIII. Papieża, ale przede wszystkim wielkiego dyplomaty i człowieka pokoju, którego tak bardzo dzisiaj potrzebuje nasz świat.

Jan XXIII – odnowiciel i… dyplomata

Wszyscy pamiętają  Jana XXIII jako „Dobrego Papieża” i odnowiciela Kościoła Katolickiego. Wybrany na  tron Piotrowy jako papież „przejściowy” w wieku 77 lat zrewolucjonizował Kościół. Chyba żaden z Kardynałów głosujących na pierwszym konklawe po II wojnie światowej (1958) nie spodziewał się, że staruszek, którego właśnie wybierają w drodze kompromisu wewnętrznego, tak bardzo odmieni twarz Kościoła i wprowadzi go w nową erę. Sobór Watykański II, zwołany przez Papieża Jana XXIII w 1962 roku, zrewolucjonizował nie tylko obrzędy i zewnętrzny obraz, ale unowocześnił cały Kościół i ponownie zbliżył go do ludzi tak jak za czasów Chrystusa. Zresztą on sam często jest przypominany w swoim słynnym „przemówieniu pod księżycem” jako ten, który troszczy się o tych najmniejszych i najsłabszych. Warto jednak przypomnieć, że zanim został kardynałem metropolitą weneckim i Papieżem był dyplomatą, który osiągał na tym polu całkiem spore sukcesy.

„Gdy wrócicie do domu, będą tam wasze dzieci, pogłaszczcie je i powiedźcie im: ‘to czułości od papieża’. Będzie tam jakaś łza do osuszenia. Zróbcie coś, powiedzcie dobre słowo. Papież jest z wami zwłaszcza w godzinach smutku i żalu” (z „Przemówienia pod księżycem” Jana XXIII)

Sofia

Giuseppe Roncalli w wieku 40 lat, po prawie 10 letnim doświadczeniu na stanowisku sekretarza biskupa swojej diecezji Bergamo w północnych Włoszech, i po epizodzie na froncie pierwszej wojny światowej jako sanitariusz i kapelan, w 1921 roku otrzymał nominację na prałata i rozpoczął pracę w Watykanie.  Już w 1925 roku Papież Pius XI ustanawia go biskupem i wysyła jako legata papieskiego do Bułgarii. Misja początkowo miała trwać kilka miesięcy i wydawała się jasna i prosta: 1. nawiedzić wszystkie wspólnoty katolickie na terenie królestwa – wypełniona w okresie maj – wrzesień 1925; 2. zażegnać ostry konflikt między kapłanem a biskupem  Nicopolii – co zrobił w pierwszych tygodniach po swoim przybyciu; 3. zreorganizować wspólnotę katolicką obrządku wschodniego – co udało się zakończyć w 1926 roku; 4. utworzyć i uruchomić ogólnokrajowe seminarium katolickie; 5. nawiązać stosunki dyplomatyczne między Watykanem a królestwem i państwem bułgarskim.

Chociaż cele były jasne i wydawałoby się proste, w państwie w większości prawosławnym wcale nie były tak oczywiste do osiągnięcia. Niestety seminarium nie udało się otworzyć, ale oficjalnie w roku 1931 nawiązano współpracę dyplomatyczną. Z wielu powodów misja z kilku miesięcy przedłużyła się do 10 lat, w których kluczową rolę odegrał ślub prawosławnego króla Bułgarii Borysa III z katoliczką, córką króla Włoch Wiktora Emanuela III, Joanną Savoia, w 1930 roku. Niestety król Borys złamał przy tej okazji kilka obietnic danych papieżowi Piusowi XI, czym dodatkowo utrudnił zadanie biskupa Roncalli. Mimo wszystko misję można uznać za udaną do tego stopnia, że papież mianował Giuseppe Roncalli arcybiskupem i w 1934 roku przeniósł do Istambułu, gdzie był odpowiedzialny za relacje Stolicy Apostolskiej z Turcją i Grecją.

Istambuł

Znów arcybiskup Roncalli ma przed sobą trudne zadanie: na ziemi muzułmańskiej, w momencie, gdy trwała świecka rewolucja zapoczątkowana przez Kemala Ataturka, potrafi ułożyć dobre relacje zarówno z władzą cywilną, jak i z innymi kościołami i wyznaniami. Tutaj również zostaje przez większość II Wojny Światowej i angażuje się bardzo mocno w pomoc Żydom, którzy uciekają Europy Wschodniej. Jak wspominają świadkowie: podczas wojny, do portu w Istambule dobija statek pełen żydowskich dzieci z Niemiec, cudem omijając wszelkie kontrole. Zgodnie z porozumieniami między III Rzeszą a neutralną Turcją powinien zostać natychmiast zawrócony, ale arcybiskup Roncalli porusza wszystkie swoje znajomości i udaje mu się uratować małych pasażerów od pewnej śmierci w obozach zagłady. Właśnie w tym okresie Turcy zaczynają go nazywać ‘Diado’- co znaczy  Dobry Ojciec.

W tym samym czasie ambasadorem III Rzeszy w Turcji był katolik i były kanclerz Rzeszy, Franz Von Papen. W Ankarze rozpoczyna się nie tylko ich współpraca, ale również długotrwała przyjaźń, o której Von Papen opowie po wojnie: „Chodziłem do niego na Msze Święte do delegatury apostolskiej. Rozmawialiśmy o tym, jak najlepiej zagwarantować neutralność Turcji. Byliśmy przyjaciółmi. Przekazywałem mu pieniądze, ubrania, jedzenie i lekarstwa dla Żydów którzy się do niego zwracali. Przybywali boso i bez ubrań z krajów wschodniej Europy, które stopniowo zajmowały siły III Rzeszy. W ten sposób pomogliśmy około 24 tysiącom Żydów”. Późniejsze zeznania przyszłego papieża uratowały Von Papena podczas procesu Norymberskiego.

Paryż

W 1944 Papież Pius XII przenosi arcybiskupa na stanowisko nuncjusza apostolskiego w Paryżu. Stąd Roncalli, we współpracy ze słynnym dziś szwedzkim dyplomatą Raoulem Wallenbergiem, organizuje pomoc dla tysięcy Żydów z Węgier, Słowacji i Bułgarii. Nie tylko załatwia sfałszowane akta chrztu i inne dokumenty, ale używa również swojej znajomości z królem Bułgarii Borysem III. Kiedy po inwazji niemieckiej na Węgry tysiące Żydów uciekają do Bułgarii, Hitler żąda od króla Borysa natychmiastowego wydalenia uciekinierów z powrotem. Arcybiskup Roncalli powołuje się wtedy na wcześniejsze relacje z królem i prosi, by nie wykonywał poleceń Hitlera. W ostatniej chwili, gdy pociągi z węgierskimi Żydami wydalonymi z Bułgarii dojeżdżają już do granicy, król Borys daje się przekonać, zawraca transporty i pozwala na ucieczkę Żydów do Palestyny i Ameryki.

We wrześniu 2000 roku International Raoul Wallenberg Foundation złożyła formalną prośbę do Instytutu Yad Vashem w Jerozolimie o dopisanie Angelo Giuseppe Roncalli do listy Sprawiedliwych wśród narodów świata za pomoc Żydom podczas II wojny światowej. Do chwili obecnej instytut nie udzielił jeszcze oficjalnej odpowiedzi.

W Paryżu po II wojnie światowej nuncjusz apostolski miał jeszcze jedno ważne zadanie: musiał porozumieć się z nowymi świeckimi władzami, które były bardzo antykościelne, zwłaszcza po tym, jak część francuskich biskupów poparła Republikę Vichy. Gdy arcybiskup Roncalli otrzymał nominację kardynalską, relacje między Stolicą Apostolską a Paryżem były już tak dobre, że prezydent Francji Vincent Auriol, socjalista i jawny ateista, powołując się na średniowieczne przepisy kościelne chciał osobiście wręczyć beret kardynalski nowemu kardynałowi podczas oficjalnej uroczystości 14 stycznia 1958 r. w Pałacu Elizejskim.

Z okresu paryskiego pochodzi również mnóstwo anegdot dotyczących przyszłego papieża, które dobitnie pokazują, że potrafił on w wyjątkowo dyplomatyczny sposób zwrócić uwagę również na rzeczy całkiem przyziemne. Jednemu z dyplomatów obecnych w Paryżu skarżył się na przykład, że na przyjęciach dyplomatycznych stanowi on konkurencję dla pięknych kobiet tam obecnych: „Panie stroją się i ubierają tak, by wszyscy je podziwiali, ale na tych przyjęciach wszyscy zamiast patrzeć na te panie patrzą uważnie na mnie, żeby zobaczyć czy ja przypadkiem nie zerkam na panie”. Znana jest również historia, gdy podczas jednego z przyjęć posadzono naprzeciw arcybiskupa atrakcyjną kobietę z wyjątkowo głębokim dekoltem. Nuncjusz spokojnie jadł i rozmawiał z wszystkimi gośćmi, w ogóle nie zwracając na to uwagi, aż do momentu, gdy podano owoce, wtedy wziął półmisek z owocami i podając go owej damie spokojnie powiedział: „Proszę pamiętać, że Ewa po tym, gdy zjadła owoc, ubrała się”.

Kryzys Kubański

Nie można tutaj nie przypomnieć wielkiego wkładu, jaki Jan XXIII, już jako papież, wniósł w zażegnanie kryzysu kubańskiego, który mógł bardzo łatwo doprowadzić do wojny atomowej. Przypomnijmy: 22 października 1962 roku prezydent Stanów Zjednoczonych John Fitzgerald Kennedy oznajmia, że amerykański wywiad wykrył wyrzutnie atomowe na Kubie, a Związek Radziecki wysyła tam właśnie swoje okręty z dostawą głowic nuklearnych dla uzbrojenia tych wyrzutni. USA ogłaszają blokadę morską całej wyspy, aby zapobiec uzbrojeniu głowic u bram swojego kraju, jednak wszystko wskazuje na to, że radziecka marynarka wojenna podejmie próbę przebicia blokady. W tym momencie świat stanął na skraju wojny atomowej, pytanie brzmiało tylko, kto pierwszy naciśnie atomowy guzik: Chruszczow czy Kennedy? Pomimo otwartego zaledwie kilka dni wcześniej Soboru Watykańskiego II papież nie tylko działa zakulisowo na wszystkich możliwych frontach, co później przyznają przedstawiciele zainteresowanych stron, ale decyduje się na publiczne zabranie głosu w tej sprawie z prośbą o pokój i powrót na drogę dialogu. Można by rzec, że wygłaszając swoje orędzie na falach radiowych 25 października nie zrobił nic nadzwyczajnego, ale kulisy  działań dyplomacji watykańskiej w tych dniach poznają tylko nieliczni naukowcy, którym dane będzie przeanalizować dokumenty w archiwach Watykanu, Stanów Zjednoczonych, Rosji i Włoch.

To, co wiemy na pewno, to że niecałe 48 godzin po orędziu papieskim do Waszyngtonu dociera propozycja Nikity Chruszczowa, która ma na celu zażegnanie konfliktu. Jan XXIII nigdy nie spotkał się osobiście ani z Nikitą Chruszczowem, ani z Johnem Fitzgeraldem Kennedym. Spotkał się z zięciem Chruszczowa, który już na początku lat 60. proponował papieżowi nawiązanie stosunków dyplomatycznych z Watykanem, na co ten stwierdził, że jest jeszcze za wcześnie. Spotkał się również z żoną prezydenta Stanów Zjednoczonych Jacqueline Kennedy. Mimo to pisma zarówno od prezydenta USA, jak i premiera ZSRR, nie pozostawiają wątpliwości, jak ważne były działania Watykanu i papieża w tamtych dniach. Życzenia od Chruszczowa na Boże Narodzenie 1962 roku oraz osobisty list Kennedy’ego ze stycznia ‘63 pokazują bardzo wyraźnie, że słowa papieża i zakulisowe działania jego dyplomacji miały kolosalne znaczenie w tym chyba najbardziej krytycznym momencie zimnej wojny.

Pacem in Terris – Pokój na Ziemi

Trudno powiedzieć, czy to właśnie kryzys kubański, czy raczej całe doświadczenie życiowe, począwszy od I wojny światowej, którą dotknął własnymi rękoma, poprzez cierpienia II wojny i obserwowanie z bliska zmian cywilizacyjnych w Europie powojennej,  spowodowało w papieżu chęć napisania tej wyjątkowej encykliki. „Pacem in Terris” to pierwsza w historii encyklika, którą papież Kościoła Katolickiego dedykuje nie samym katolikom, ale „wszystkim ludziom dobrej woli” niezależnie od narodowości, pochodzenia czy religii. To był wielki przełom, który na pewno naznaczył i pokazał drogę, którą miał podążyć Sobór Watykański II. Zaledwie dwa miesiące przed swoją śmiercią papież naznaczony już ciężką chorobą (zmarł 3 czerwca 1963 z powodu raka żołądka) zwraca się do wszystkich ludzi z prośbą o szukanie tego, co łączy, a nie tego, co dzieli: „niech wszystkie narody, organizacje polityczne, szukają dialogu i porozumienia”.

Czy Jan XXIII zażegnał III wojnę światową?

Jak już wspominałem wcześniej, najpewniej nigdy się tego nie dowiemy, a dla wielu osób niewierzących lub sceptycznie nastawionych do Kościoła Katolickiego sytuacje z życia Jana XXIII i Jana Pawła II mogą wydawać się przypadkowe. W danym momencie historii ludzkości akurat oni mieli możliwość zrobienia tego, co zrobili. Do tego pytania jednak dodałbym jeszcze jedno: Czy Święty Jan XXIII i Święty Jan Paweł II zażegnają III wojnę światową? Czy obecna sytuacja na wschodzie Europy, w Libanie, Południowym Sudanie, Nigerii czy wielu innych zakątkach świata może zostać jakoś zażegnana dzięki ich wstawiennictwu?

Całe mnóstwo katolików na całym świecie z pewnością nie zastanawia się nad tym i nie zadaje sobie takiego pytania, ale bez głębszej refleksji  odpowie na nie: Tak. To wydaje się być największym problemem, bo gdyby wszyscy katolicy zastanowili się nad głębokim sensem kanonizacji tych dwóch wielkich Papieży Pokoju, właśnie w tak gorącym okresie, doszliby do wniosku, że może właśnie teraz Święty Jan Paweł II – patron rodzin – i Święty Jan XXIII – który mógłby być patronem pokoju i dialogu międzynarodowego – wypełniają swoją najważniejszą misję.  Zadanie, które ma polegać na przypomnieniu, nie tylko katolikom, prawdziwego sensu życia na tej ziemi i tego, do czego doprowadza nienawiść i niechęć wobec ludzi takich samych jak my.

Wszystkim, którzy mają jakiś dostęp do decydentów na świecie, oraz każdemu z nas sugeruję przeczytać tę krótką encyklikę „Pacem in Terris”, która również niewierzącym i wyznawcom innych religii pozwala inaczej spojrzeć na nasze społeczeństwo. A Święty Jan XXIII i Święty Jan Paweł II niech wstawiają się u Boga o pokój na ziemi i w każdej rodzinie.

 

Rafał Fleszar