20. niedziela zwykła [komentarz do Ewangelii]

Pokój

Przyszedłem ogień rzucić na ziemię”. Te słowa Pana Jezusa zaskakują. Czy od Niego nie spodziewamy się raczej pokoju, łagodności, akceptacji? A On będzie powodował rozłamPrzyniesie dramatyczne podziały, nawet wśród najbliższych. Jego słowa nie pozostawiają złudzeń. Jak jednak rozumieć to przesłanie JezusaZwłaszcza, gdy mamy w pamięci inne Jego słowa: Pozostawiam wam pokój, obdarzam was moim pokojem”. Jaki jest więc ów pokój, który przynosi Jezus? Jak mają się Jego słowa o pokoju do zapowiedzi podziałów i konfliktów. Ale – mówi zarazem Pan – Ja nie obdarzam Was pokojem w taki sposób, jak czyni to świat”. A więc nie będzie to „święty spokój”, pasmo sukcesów bez niepowodzeń i życiowych problemów. Wiedział jakie wrażenie Jego słowa wywrą na uczniach, skoro dodał: „Nie pozwólcie, aby wasze serca były wstrząśnięte i nie lękajcie się”. A jednak się bali. Może nie pojmowali senspokoju, który On przynosi? Może bali się rozłamów w swoich rodzinach, albo byli pełni obaw o swój los?

Sprzeciw

Sprzeciw i odrzucenie może przyjść nawet ze strony najbliższych. Potępienie – ze strony duchowych autorytetów. Wtajemniczając uczniów w czekające ich doświadczenia Jezus wie, że On przeżyje to jako pierwszy.  Co ciekawe, najzagorzalszymi kontestatorami Jezusa byli ludzie z elit religijnych Jego czasów. Walczyli z Nim i podważali sens Jego nauki duchowi przywódcy, liderzy religijnych ugrupowań, kapłani… Największe ich wzburzenie wzbudzał wtedy, gdy zapewniał, że pełni wolę Boga, że jest jedno ze swoim Ojcem. Niektórzy (Jego bliskich nie wyłączając) uważali go za chorego umysłowo i chcieli powstrzymać Go za wszelką cenę. Relacje z tych dramatycznych wydarzeń znalazły się w ewangelii.

Patrzmy na Jezusa

Jak jednak przyjąć doświadczenia, o których mówi Jezus, gdy stają się naszym losem? Kiedy podobnie jak uczniowie Pana boimy się radykalizmu ewangelii, starając się zrobić wszystko, by osłabić jej wymowę? Wpatrujmy się w Jezusa – podpowiada nam autor Listu do Hebrajczyków  On jest dawcą wiary i jej celem. On zamiast należnej mu radości wolał przyjąć krzyż, nie bojąc się jego hańby”. Czy nIe taki ma być również los Jego uczniów? Chrześcijaństwo nie jest błogą sielanką. Pójście drogą Jezusa jest jednoznaczne ze zgoda na przyjęcie krzyża tak, by „nie bać się jego hańby”, „by nie upaść na duchu, ulegając zniechęceniu”. Doświadczenie odrzucenia, czy upokorzenia z powodu wiary w Pana jest wpisane w logikę życia ewangelią. Ale paradoks Chrystusowych błogosławieństw z Kazania na Górze niesie nadzieję: „Jesteście szczęśliwi, gdy was znieważają, prześladują i oczerniają z mojego powodu. Cieszcie się i radujcie, bo wielka jest wasza zapłata w niebie”. Tak mogą żyć jednak tylko ci, w których zapłonął ogień, jaki Jezus przyszedł rzucić na ziemię. Ogień miłości. Ogień Ducha Świętego. 

ks. Grzegorz Michalczyk