„Kiedy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, wysłał do Niego swoich uczniów z zapytaniem: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też mamy czekać na kogoś innego?”
Prorok, z niezwykłą pasją wzywający do nawrócenia, ten, który bez wahania wskazał Jezusa – Bożego Baranka, niszczącego grzech świata, płomienny kaznodzieja znad Jordanu, teraz pogrążony jest w zwątpieniu. Zapowiadany przez niego Mesjasz okazał się tak różny od jego wyobrażeń. Nie objawił swej potężnej mocy, nie pokazał srogiego gniewu, nie spalił plew w „ogniu nieugaszonym”. Głosi miłość Boga, którego nazywa ojcem, przebywa z biednymi i odrzuconymi, lubi towarzystwo grzeszników… Czy to na pewno On? Jan nie znajduje przekonującej odpowiedzi. Zresztą, z perspektywy niepewnego swej przyszłości, zamkniętego w Herodowym lochu skazańca, nic już nie jest tak oczywiste.
Bywa, że poznanie czyjegoś wątpienia rodzi pokusę udzielania pryncypialnych pouczeń. Jezus zna rozterki Jana. Nie gani go jednak, w żaden sposób, za jego wątpliwości. Stwarza natomiast wątpiącemu możliwość obiektywnej oceny trwożącej go sytuacji. „Idźcie i opowiedzcie Janowi o tym, co słyszycie i widzicie”. Jezus zaprasza, by w świetle Słowa Bożego – przywołuje tu przecież spełniające się właśnie proroctwa – spojrzeć w inny sposób na budzące lęk wątpliwości. Przyniesione przez uczniów-posłańców słowa mają stać się dla Jana fundamentem nowej nadziei, pokonującej zwątpienie.
Prorok zrozumiał: oto Bóg dokonuje – zgodnie z obietnicą – zamierzonego dzieła. Znaki potwierdzają: Jezus z Nazaretu jest obiecanym Mesjaszem. Kimś więcej, niż Mesjaszem. Życie Jana – nawet więzionego w obliczu śmierci – jest ostatecznie w rękach Boga. To, co się dzieje, ma sens. To niezwykle ważne! Pojawiające się w naszym życiu zwątpienia rodzą się bowiem najczęściej z poczucia bezsensu spotykających nas doświadczeń. Najboleśniej przeżywamy te wydarzenia, wobec których – mimo całej swej zaradności i wkładanego wysiłku – jesteśmy bezsilni. Widzimy w nich porażkę, życiową przegraną, sytuację bez wyjścia. Rodzi się w nas frustracja, prowadząca do upadku nadziei.
„Szczęśliwy jest ten, kto we Mnie nie zwątpi” – słyszy Jan przesłanie Jezusa. Ewangelia używa tu greckiego czasownika „skandalidzo”, oznaczającego wpadnięcie w pułapkę, upadek, gorszenie się z powodu czegoś, urazę czymś spowodowaną. Wątpliwości rodzą się często ze zgorszenia własnym życiem, z urazy, spowodowanej niezrozumiałym dla nas działaniem Boga, z zawiedzionych nadziei, z pułapki, jaką jest zniewolenie własną koncepcją życia. W takich właśnie chwilach Bóg przychodzi z zaproszeniem do spojrzenia na swą historię z innej perspektywy, z nową wrażliwością, spojrzenia z ufnością w – ostatecznie – zbawczy sens wydarzeń naszego życia.
„Jezus im odpowiedział: Idźcie i opowiedzcie Janowi o tym, co słyszycie i co widzicie. Niewidomi odzyskują wzrok, kulawi chodzą, trędowaci stają się czyści, głusi słyszą. Umarli zmartwychwstają, a ubogim jest głoszona dobra nowina. Szczęśliwy jest ten, kto we Mnie nie zwątpi”.
ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)