Niedziela Świętej Rodziny [komentarz do Ewangelii]

„Gdy mędrcy się oddalili…”

Nie słychać już w Betlejem anielskich śpiewów. Nie ma pasterzy z ich orędziem o nowonarodzonym Mesjaszu-Zbawicielu. Wspaniały orszak magów, złożywszy hołd Dziecięciu, właśnie zniknął za horyzontem. Zostali sami. Z Niemowlęciem i tajemnicą, której wciąż nie mogli pojąć. Teraz najbardziej potrzebowali spokoju i normalności. Czasu, by oswoić się z wydarzeniami, które przyszły tak niespodziewanie. Marzenia o zwykłych, rodzinnych, upływających w spokoju i bezpieczeństwie dniach, nie miały się jednak ziścić.

„Wstań weź Dziecko i uchodź…”

„Wstań, weź Dziecko i Jego Matkę i uchodź do Egiptu. Pozostań tam, aż ci powiem. Bo Herod będzie szukał Dziecka, aby Je zabić.”  Słowa Bożego posłańca spadają jak grom z jasnego nieba. Zabić dziecko? Dlaczego? Jak odnaleźć i zrozumieć sens tej historii? Jak ufać, nie tracąc nadziei, gdy Ten, który jest Synem Najwyższego, staje w całej swej bezbronności w obliczu śmierci? Dlaczego tyrani tego świata z taką bezwzględnością depczą to, co jest życiem, pokojem i szczęściem najsłabszych? Jak zmierzyć się z tajemnicą cierpienia niewinnych? Nie można uciec przed tymi pytaniami. Zadają je w wielu miejscach świata miliony rodzin, spragnionych sprawiedliwości, zmuszanych do wyruszenia w nieznaną przyszłość, w poszukiwaniu domu, życia, ratunku dla swoich dzieci. Tamtego smutnego dnia, drżąc z niepewności i lęku, rodzina uchodźców z Betlejem musiała wyruszyć w stronę bezpieczniejszego świata.

„Tak miało się spełnić słowo…”

Ewangelia mówi dosłownie: „aby się wypełniło, co zostało powiedziane”. To nie przypadek, że w języku Biblii pojęcie „słowo” jest tożsame z „faktem”, „wydarzeniem”. Czy nie to właśnie jest najtrudniejsze? Uwierzyć, że wydarzenia, które chciałoby się odsunąć jak najdalej od siebie, mają swoje miejsce w Bożym planie zbawienia. Że słowo Boga może wypełniać się także w tym, co trudne, bolesne, dla nas niezrozumiałe. Że On – Słowo, które stało się ciałem –  wszedł w tę historię jako jeden z nas, aby sam tego doświadczając, stać się „Bogiem z nami” – także w tym, szokującym sensie. Ubogi, cierpiący, niezrozumiany, doświadczający lęku, skrzywdzony, umierający… Bóg, który wciąż gorszy wielu, przekraczającą wszelkie granice bliskością.

ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)