Miriam
Miała wtedy czternaście, może piętnaście lat. I fascynujące plany na przyszłość. Kochała Józefa, młodego cieślę z Nazaretu. Byli już po zaślubinach, choć – zgodnie z tradycją – nie mieszkali jeszcze razem, czekając na drugą część weselnej ceremonii. Zbliżał się wieczór, gdy Miriam, w radosnej, rozświetlonej światłami pochodni i lamp oliwnych procesji, zostanie poprowadzona do domu swego męża, który odtąd stanie się i Jej domem. Czekała z nadzieją na ten dzień. I wtedy Miriam spotkała Boga.
„Kecharitomene”
„Chaire, Kecharitomene”, raduj się, Pełna Łaski – słowa pozdrowienia przyniesione przez Bożego wysłańca wprawiały w konsternację. Miriam usłyszała nowe imię, jakim nazwał Ją Bóg. Pełna Łaski, przemieniona przez łaskę, pełna wdzięku, święta. Nigdy by sama tak o sobie nie pomyślała… Jaka tajemnica kryła się w tych słowach? Z uczuciem zakłopotania i zaniepokojenia, jakie ją ogarnęło, kontrastowało wezwanie „chaire!”, raduj się! Zrozumiała, że Bóg, przychodząc do człowieka, zawsze przynosi dar swojej łaski, pokoju i radości. To dzięki temu ten, kto Go spotyka, może wypełnić Jego słowo. Nawet najbardziej zaskakujące.
Syn Boga
Bóg otwierał przed Nią trudną do wyobrażenia perspektywę: „poczniesz i urodzisz Syna… nadasz Mu imię Jezus… będzie On wielki… otrzyma tron Dawida… królestwo Jego nie będzie miało końca…” Dziecko, które urodzi, „nazwane będzie Synem Najwyższego”. Dotykała w tym momencie niepojętej tajemnicy. Chciała zrozumieć. „Jak się to stanie?” – pytanie młodziutkiej Miriam pokazuje niezwykłą dojrzałość Jej wiary. Ona wie, że to „się stanie”. Nie wątpi. Pragnie tylko jak najbardziej świadomie współpracować z Bożym planem. „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego Cię osłoni… dla Boga nie ma nic niemożliwego”. Uwierzyła.
„Niech mi się stanie”
„Oto ja sługa Pańska, niech mi się stanie według twego słowa.” W Jej słowach – wbrew temu, co nieraz się sugeruje – nie ma rezygnacji, czy bierności. Słychać w nich fascynację człowieka wiary, przepełnionego radością z Bożego planu. Miriam zaufała bez reszty. Bez zastrzeżeń oddaje powołującemu ją Bogu całą swoją przyszłość. Nie wie dokąd Ją zaprowadzi. Ale jest pewna, że chce pójść za Jego głosem. Do końca. Tak rozpoczyna się na kartach Łukaszowej ewangelii fascynująca droga Maryi z Nazaretu, Matki naszego Pana, Niepokalanej.
ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)