26. niedziela zwykła [komentarz do Ewangelii]

Był już w Jerozolimie, u kresu swej drogi. Przy akompaniamencie radosnych śpiewów wkroczył uroczyście do świętego miasta. Tłumy wyznawały, że jest Synem Dawida, królem Izraela, który przyszedł, by wypełnić mesjańskie obietnice. Od tamtej pory, dzień w dzień, przebywał w świątyni, nauczając. Głośnym echem odbiło się wypędzenie przez Niego handlarzy ze świątynnego terenu. Wielu oburzonych twierdziło, że jest uzurpatorem, łamiącym Boże prawo i tradycję. Nie unikał pełnych napięcia dyskusji z napierającymi na Niego religijnymi przywódcami narodu – wyższymi kapłanami i starszymi ludu. Nie wyglądało też na to, by zależało Mu na łagodzeniu atmosfery…

„Celnicy i prostytutki wyprzedzają was do królestwa Boga” – powiedział im. Nietrudno było przewidzieć, jak zareagują. Ukazanie kolaborujących z rzymskim okupantem poborców i lichwiarzy oraz godnych pogardy ladacznic jako wzoru nawrócenia dla duchownych i przywódców religijnych, odczytane zostało jako oczywista prowokacja. Podobnie, jak przypowieść, którą opowiedział chwilę wcześniej.

Tym, co najmocniej rozsierdza Jezusa (w Ewangelii widzimy Go nieraz w emocjach), jest udająca pobożność obłuda. Najmocniejsze słowa, jakie wypowiada w czasie pełnych napięcia dyskusji, skierowane są właśnie do hipokrytów z religijnej elity społeczeństwa. Tak ich zresztą nazywa: „hypokritai”, obłudnicy, ukrywający pod maską pobożności kłamstwa i fałsz swego życia. Podobnie jak syn z przypowieści, który zaproszony przez ojca („Dziecko, idź dziś pracuj w winnicy”) przytakuje („oto ja!”), udając posłuszeństwo, gardząc zarazem jego słowem. O ileż więcej szacunku okazuje ostatecznie ten drugi, zbuntowany („nie chcę!”), gdy żałując nieposłuszeństwa idzie pracować w ojcowskiej winnicy. Kapłani i starsi ludu bezbłędnie odczytali sens tego przesłania…

To przeciwstawienie fałszywego poczucia własnej bezgrzeszności postawie szczerego nawrócenia i zerwania z grzechem pojawia się w Ewangelii wiele razy. Zarówno w opowiadanych przez Jezusa przypowieściach, jak i w Jego stylu życia oraz spotkaniach, w których szczególne miejsce zajmują właśnie ludzie uwikłani w grzechy i otoczeni pogardą. Nie rozumieją tego zgorszeni Jego postępowaniem religijni przywódcy. To jednak, co w ich oczach było najcięższym zarzutem („On przyjmuje grzeszników i jada z nimi!”), okazało się drogą nawrócenia dla zagubionych, których Pan sprowadzał z peryferii życia do winnicy Ojca. By mogli odkryć, że i oni są Jego dziećmi.

ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)