28. niedziela zwykła [komentarz do Ewangelii]

 

Przypowieść Jezusa, którą w jerozolimskiej świątyni usłyszeli wyżsi kapłani i żydowscy starsi ludu, można streścić w kilku zdaniach. Oto król wyprawia wesele swemu synowi. Zaproszeni są znamienici goście. Gdy jednak nadchodzi czas uczty, zaczynają się jednomyślnie wymawiać, szukając różnych usprawiedliwień. Rozczarowany postawą niedoszłych gości król, zaprasza na wesele przygodnie spotkanych wędrowców. To oni będą cieszyć się udziałem w godach królewskiego syna. Tak wyglądałaby przedstawiona w przypowieści historia, gdyby nie kilka zaskakujących szczegółów…

Szokująca jest reakcja gości, odrzucających zaproszenie króla. Troska o uprawne pole, czy prowadzony sklep, będąca codziennym prozaicznym zajęciem, staje się dla nich istotniejsza, niż szczególne królewskie wyróżnienie. Sposób potraktowania służących króla przeraża („pochwycili jego sługi i znieważywszy, pozabijali”). To już nie jest brak taktu. To zbrodnia z premedytacją. Kara za nią musi być surowa.

Salę weselną wypełnili wreszcie zaskoczeni biesiadnicy („źli i dobrzy”), sprowadzeni przez służących z rozstajnych dróg. Przyjęli niespodziewane zaproszenie na królewską ucztę. Uczestniczą w niej ubrani w odświętne szaty – to warunek udziału w weselu. Skąd je wzięli, zaskoczeni przecież zaproszeniem? Czy brak weselnej szaty musi skutkować usunięciem z królewskiego domu?

Słuchacze z religijnych elit zrozumieli przesłanie Jezusowej przypowieści. „Odeszli i naradzali się, jak przyłapać Go (dosłownie: zastawić pułapkę) na słowie” – relacjonuje Ewangelia. Nie wykorzystali ofiarowanej im szansy. Jednak słowa Jezusa to nie tylko krytyka religijnego establishmentu z tamtych czasów. To także Jego ponadczasowa przestroga dla Kościoła. Dziś, ta przypowieść mówi o nas, chrześcijanach. O bezinteresownej miłości Boga, zapraszającego nas do udziału w Jego radości. O łasce naszego powołania, wzgardzenie którą, uniemożliwia wejście na Bożą ucztę. O naszych pragmatycznych kalkulacjach, w których chęć zysku zwycięża fascynację Jego zaproszeniem i tym, co On pragnie nam ofiarować. Wreszcie – o „szacie weselnej” – szczerej miłości, która musi przenikać nasze życie, jeśli pragniemy być „domownikami Boga”. Weselna uczta Króla gromadzi bowiem różnych przybyszów. Obok nas znajdą się zapewne i tacy, z którymi wolelibyśmy nie dzielić Bożego stołu. Ich też zaprosił Pan. Wraz z nimi powołuje nas do wspólnoty wybranych.

ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)