Zgodnie z obowiązującym zakazem nigdy nie powinien pojawić się przed Jezusem. Zaryzykował. Trędowaty, padając przed Nim na kolana, wypowiada tylko jedną prośbę. Nie mówi jednak o przywróceniu zdrowia. Prosi: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Błaga o „oczyszczenie”. Niewykluczone, że dla chorego na trąd człowieka, gorsza od samej straszliwej choroby, niszczącej jego ciało, była jej społeczna i religijna konsekwencja. Nieczystość rytualna.
„Człowiek dotknięty trądem będzie nosił podarte ubranie, włosy będzie miał w nieładzie, zasłoni sobie brodę i będzie wołał: Nieczysty! Nieczysty! Przez cały czas trwania tej choroby będzie nieczysty. Będzie mieszkał sam, poza obozem.” Zapisane w Księdze Kapłańskiej prawo miało swoje logiczne uzasadnienie. Chroniło wspólnotę przed zarazą. Dla chorego brzmiało jednak jak wyrok śmierci. Wyrzucony poza obręb społeczności, z zakazem kontaktowania się z kimkolwiek, był również pozbawiony – co było szczególnie bolesne – możliwości sprawowania kultu. Nie mógł wejść do świątyni, gdzie składano Bogu ofiary. Nie mógł słuchać Słowa Bożego w synagodze. Pozbawiony był wszystkiego, co wyrażało więź z Bogiem. Poczucie odtrącenia potęgowało jeszcze powszechne przekonanie, że trąd jest karą za popełnione winy. Z czasem stał się wręcz uosobieniem grzechu. Trędowaty, pozbawiony więzi z ludźmi, mógł pytać, czy nie został też opuszczony przez Boga…
Relacjonując spotkanie z chorym na trąd człowiekiem, Ewangelia zwraca uwagę na emocje i gesty Jezusa. „Ulitował się, wyciągnął rękę, dotknął go i powiedział: Chcę, bądź oczyszczony”. Jezus jest poruszony do głębi. Użyty tu czasownik „splanchnidzomai” pochodzi od rzeczownika „splanchna”, oznaczającego wnętrzności, serce, ale także: serdeczność, czułość, miłość, litość. Dotknięcie trędowatego (gest niekonieczny przecież dla dokonania uzdrowienia) jest tej głębokiej litości i czułości wzruszającym podkreśleniem. Tym razem to Jezus przekracza religijny zakaz. Dotykając chorego, sam czyni się rytualnie nieczystym. Jak gdyby chciał zarazić się jego trądem. „Oto on dźwigał nasze choroby i wziął na siebie nasze cierpienia…” – prorokował Izajasz.
„Idź pokaż się kapłanowi, a na świadectwo dla nich złóż za swoje oczyszczenie ofiarę” – usłyszał uzdrowiony. Księga Kapłańska z detalami opisuje obrzędy oczyszczenia, sprawowane po wyzdrowieniu z trądu. Trędowaty był przyprowadzany do kapłana, przynosząc na ofiarę dwa żywe ptaki. Jednego z nich składano w ofierze. Drugi, zanurzony w ofiarniczej krwi, był wypuszczany na wolność. Trędowaty mógł odejść, oczyszczony i uznany za zdrowego. Starożytne ryty okazywały się proroctwem, zapowiadającym zbawienie przychodzące od Boga. „Krew Jezusa, Jego Syna, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu” – zapisał w swym liście umiłowany uczeń Pana.
ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)