Niedziela Palmowa [komentarz do Ewangelii]

Liturgia Niedzieli Palmowej prowadzi nas niezwykłą drogą. Wyznaczają ją wydarzenia, opisane w czytanych tego dnia w czasie mszy świętej dwóch fragmentach Ewangelii. To droga prowadząca od radosnego wjazdu Jezusa do Jerozolimy, aż do Jego śmierci na krzyżu. Droga, łącząca dwie góry: leżącą na wschód od świętego miasta Górę Oliwną i wznoszącą się tuż za ówczesną miejską bramą, jako pozostałość starego kamieniołomu, „Górę Czaszki” – Golgotę.

Jezus wyruszył z wioski Betfage, leżącej na zboczach Góry Oliwnej. Nieopodal znajdowała się też Betania (dzisiejsza: Al-Azarija – „wieś Łazarza”), gdzie często bywał u swoich przyjaciół – rodzeństwa: Marty, Marii i Łazarza. Jeszcze do niedawna można było w czasie niedługiego spaceru przejść, tak dobrze znaną Jezusowi drogą, z Betanii na Górę Oliwną. Dziś uniemożliwia to wysoki „mur bezpieczeństwa”, rozdzielający teren Izraela i Autonomii Palestyńskiej. Z Betfage natomiast, co roku w popołudnie Niedzieli Palmowej, wyrusza uroczysta procesja śladami Jezusa. Prowadzi zachodnim zboczem Góry Oliwnej, przez Dolinę Cedronu, do świętego miasta. Kończy się na dziedzińcu wzniesionego przez krzyżowców kościoła św. Anny. Na początku XX w. odkryto nieopodal, opisaną w Ewangelii św. Jana sadzawkę Betesda, przy której Jezus dokonał cudu uzdrowienia. Tuż obok znajduje się wejście na teren świątynny, zajęty obecnie przez słynny meczet, którego złotą kopułę rozpoznamy na wszystkich współczesnych panoramach Jerozolimy. To właśnie dziedzińce świątynne będą miejscem nauczania Jezusa po wjeździe do świętego miasta, w dni poprzedzające paschę.

Celebracja paschy była jednym z najważniejszych religijnych wydarzeń w całym roku. Jeśli tylko było to możliwe, żydowskie rodziny pielgrzymowały do Jerozolimy (tylko tam można było w pełni przeżywać to święto), aby spożyć paschalną wieczerzę. W mieście przebywały w tych dniach setki tysięcy pielgrzymów. W tej tradycji wychowany był zarówno Jezus (Ewangelia ukazuje Go jako dwunastolatka, idącego z rodzicami na święto), jak i Jego uczniowie. Świętowanie paschy – w rodzinach, albo w gronie uczniów, zebranych wokół rabbiego – było dla nich czymś zupełnie oczywistym. Jednak ta pascha wstrząsnęła nimi do głębi. Słowa i gesty paschalnej wieczerzy, znane im od dziecka, w ten wieczór zostały przez Jezusa zmienione. Nie ukazywał im – jak zazwyczaj – przaśnego „chleba udręczenia” (spożywanego przez przodków w niewoli egipskiej), przełamanie którego symbolizowało wyzwolenie, „przełamanie niewoli”. Gdy sprawując paschalny ryt łamał chleb, oznajmił: „To jest Ciało moje za was wydane”. W uwielbienie Boga paschalnym toastem włączył wstrząsające świadectwo: „To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana”. Nie rozumieli jeszcze wtedy, co miało się wydarzyć.

Byli zgromadzeni w sali na piętrze, w domu zaprzyjaźnionej jerozolimskiej rodziny. Tradycja wskazuje nam miejsce „wieczernika” na tzw. chrześcijańskim Syjonie, niedaleko dzisiejszych murów starej Jerozolimy. Czy był to dom Marii, w którym (jak czytamy w Dziejach Apostolskich) odbywały się potem spotkania pierwszej wspólnoty jerozolimskich wyznawców Chrystusa? Ewangelia według Marka przynosi nam opis dziwnego wydarzenia, mającego miejsce tuż po pojmaniu Jezusa: „A pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, lecz on zostawił prześcieradło i uciekł od nich nago.” Czy to wyrwany ze snu Jan, zwany Markiem (syn owej Marii, wskazywany przez najstarszą tradycję jako autor jednej z Ewangelii),  towarzyszył wtedy z daleka Jezusowi i włączył  później do swej relacji ten zaskakujący szczegół autobiograficzny?

Po wieczerzy, przeszli przez Dolinę Cedronu, wchodząc na zbocze Góry Oliwnej, porośnięte (również i dziś) oliwkowymi gajami. To miejsce często wybierał Jezus, gdy się modlił i szukał wytchnienia. Chciał tu być i w ten wieczór. Ogród Getsemani, po hebrajsku: „Gat Szemanim” – tłocznia oliwek. Symboliczne. W ogrodzie rajskim Adam odrzucił wolę Boga. W ogrodzie oliwnym Nowy Adam przyjmie wolę Ojca. Zostanie zmiażdżony – niczym oliwka w tłoczni – w kadzi swej męki na drzewie krzyża. Zapadła noc.

Judasz doskonale znał to miejsce. Przyprowadził „zgraję z mieczami i kijami”. Pocałował Jezusa, wskazując w ten sposób oprawcom kogo mają pojmać. Walka nie miała sensu. „Wtedy opuścili Go wszyscy i uciekli” – czytamy w Ewangelii Marka.

Mógł nie dopuścić do tego. Gdyby opuścił Getsemani, wchodząc na Górę Oliwną, za kilka chwil byłby bezpieczny w domu przyjaciół w Betanii. A później, leżąca na wyciągnięcie ręki Pustynia Judzka, z niezliczonymi zakamarkami i skalnymi grotami, mogła być Jego schronieniem. Nikt by Go tam nie odnalazł. Stało się jednak inaczej. Związany, prowadzony przez oprawców, znów przekraczał potok Cedron, zbliżając się do murów miasta. Nadchodził czas męki.

Parodia procesu przed Sanhedrynem, zdrada Piotra, straszna noc w lochu Kajfasza, przesłuchanie przed Piłatem, biczowanie, wyrok. Krzyż zatknięto na skalnym wzniesieniu kamieniołomu. Nieopodal, wśród rozkwitającej wiosennej zieleni ogrodu, na umęczone ciało czekał wykuty w skale grób. Zatoczono kamień. Rozpoczął się święty szabat.

ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)