Mówił im o swoim odejściu. W czasie Ostatniej Wieczerzy, dzień przed swą śmiercią wyznał: „Pożyteczne jest dla was, abym odszedł. Jeśli bowiem nie odejdę, Paraklet nie przyjdzie do was. Jeśli zaś pójdę, poślę Go do was” (J 6,7). Słysząc o „odejściu” Jezusa, myśleli o Jego śmierci. Wielokrotnie im ją przecież zapowiadał. Z początku tę myśl odrzucali, licząc, że zapowiedzi Mistrza się nie spełnią. Późniejsze wydarzenia – Jego aresztowanie, wyrok i śmierć na krzyżu – przeżywali jako osobisty dramat i straszliwą porażkę. Zrozumieli, że odszedł na zawsze. Wszystko wydawało się skończone.
Wraz ze świtem niedzielnego poranka sytuacja zmienia się jednak diametralnie. Do świadomości uczniów przebija się – nie bez trudu – prawda, że Jezus powstał z martwych. Teraz mogli doświadczyć osobistego spotkania ze Zmartwychwstałym. Gdy oswoili się już z Jego obecnością (rozmawiał z nimi, jadł, pozwalał się dotknąć), musiało zrodzić się w nich pytanie: co stanie się dalej? Jak będzie wyglądało ich życie? Czy On pozostanie z nimi na zawsze w nowej, nie z tej ziemi pochodzącej, odsłonie swego życia? Czy będą znów chodzili z Nim po Galilei, słuchając Jego nauczania, pływając łodzią po jeziorze i patrząc jak tłumy – teraz jeszcze liczniejsze po niezwykłym cudzie – cisną się do Niego spragnione boskiej interwencji? On pokonał już swoją śmierć. A co będzie z nimi? Plany Mistrza musiały być dla nich zaskoczeniem.
Opisując pożegnanie Zmartwychwstałego Jezusa z uczniami ewangeliści różnią się w swych narracjach. Mateusz sytuuje je w Galilei. Jezus żegna się z apostołami, przekazując im nakaz misyjny „czynienia uczniami i udzielania chrztu” wszystkim narodom. Jan opisuje – mające również miejsce w Galilei – spotkanie Jezusa z uczniami nad brzegiem Jeziora Genezaret. To tu Jezus mówi o swoim „przyjściu”, czyli powrocie na końcu czasów. To pożegnanie. Zmartwychwstały Jezus zaraz odejdzie. Łukasz i Marek natomiast wyraźnie mówią o wniebowstąpieniu Pana. Łukasz: „Wyprowadził ich aż ku Betanii i podniósłszy ręce pobłogosławił ich. A podczas błogosławienia ich rozstał się z nimi i wzniósł się do nieba.” Marek zaś przywołuje Jezusowe słowa rozesłania uczniów z misją głoszenia Ewangelii i dodaje: „A Pan Jezus po powiedzeniu im tego został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Bożej”.
Tajemnica wniebowstąpienia Jezusa jest w swej istocie paradoksalna. Zmartwychwstały żegna się z uczniami, przekazując swą ostania wolę i odchodzi. Znika im z oczu. Nie mogą Go już poznać swymi zmysłami. A zarazem ewangeliczne opisy są jednobrzmiące w zapewnieniach o Jego obecności. „Jestem z wami po wszystkie dni” – mówi Jezus do uczniów. „Pan współdziałał (z nimi – głoszącymi Ewangelię) i umacniał słowo przez towarzyszące znaki” – zapisał Marek. Doświadczenie tej niezwykłej obecności jest powodem radości, w której uczniowie trwają mimo rozstania z Jezusem. Odnosi się wręcz wrażenie, że po wniebowstąpieniu obecność Jezusa jest – jeśli tak można powiedzieć – bardziej „intensywna”. Nie jest już ściśle związana z konkretnym miejscem, w którym przebywa. Od tej chwili, dzięki Duchowi-Parakletowi, którego Jezus posyła, będzie On obecny i będzie działał wszędzie tam, gdzie jest głoszona w Jego imię Ewangelia. Jego obecność będzie tak samo dostępna w każdym zakątku świata. I będzie to obecność realna, dająca pewność spotkania. Jezus wstępuje do nieba (to znaczy: wchodzi we wspólnotę życia z Bogiem, przekraczając czas i przestrzeń) po to, by swoją pełną mocy obecnością być przy wszystkich. By każdy mógł Go wezwać. Zawsze. W całej historii i we wszystkich miejscach. Aż powtórnie przyjdzie.
ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)