Droga
„Wyruszał w drogę…” Tak o Jezusie mówi ewangelia, przypominając, że trwa Jego podróż do Jerozolimy. Idzie tam, by cierpieć i umrzeć za zbawienie świata. W pewnym sensie słowa o „drodze” dotyczą także rozmówcy Jezusa. On też wyruszył w drogę. Najpierw, by odnaleźć Nauczyciela z Nazaretu. Potem, by spotkawszy Go, zadać Mu fundamentalne dla życia pytanie. Drogi ich jednak wkrótce się rozejdą.
Przykazania
Pytanie, jakie usłyszał Jezus, dotyka samej istoty wiary: „Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby odziedziczyć życie wieczne?”. Warto się zastanowić, jak często gotowi jesteśmy postawić Jezusowi podobne pytanie? Podjąć wysiłek – choćby w modlitwie – wsłuchania się w Słowo Boże, by okazać swe zainteresowanie „życiem wiecznym”. Nie bezkształtną ideą bliżej nieokreślonej przyszłości, ale realną rzeczywistością, będącą przedmiotem naszego najgłębszego pragnienia… Ewangeliczny rozmówca Jezusa bez wątpienia był zafascynowany „życiem wiecznym”. W jego pytaniu: „Co mam czynić?” wyraźnie słychać determinację. „Znasz przykazania…” – usłyszał i poczuł satysfakcję. Znał je wszystkie. I naprawdę żył według nich. Mógł powiedzieć: „Nauczycielu, tego wszystkiego przestrzegam od swej młodości”.
Spojrzenie
„A Jezus, przypatrzywszy mu się, umiłował go…” Tak dosłownie ewangelia opisuje reakcję Jezusa. Spojrzenie mówi wiele. Spojrzeniem można wyrazić dezaprobatę, gniew. Można patrzeć, okazując akceptację, życzliwość. Jezus patrzy z miłością. Jego spojrzenie zaprasza, powołuje. „Jednego ci brakuje – mówi – idź, sprzedaj to, co posiadasz, i daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. A potem przyjdź, aby Mi towarzyszyć”. Tym wezwaniem i takim spojrzeniem powoływał Jezus swoich uczniów. Zostawiali wszystko, i szli za Nim pełni nadziei. Towarzyszyli Mu, nie wiedząc dokąd ich poprowadzi. Ufali.
Smutek
Nie przyjął zaproszenia. „Sposępniał na te słowa. Odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości”. Zaskakujące… Przyszedł, pełen nadziei i entuzjazmu, radosny, pragnąc „czegoś więcej”. Odszedł smutny, zawiedziony, wracając do swego „bezpiecznego” życia. Pozornie bezpiecznego. „Dzieci, jak trudno jest wejść do królestwa Boga tym, którzy mają majątek…” – komentarz Jezusa zdumiał uczniów. Czy Nauczyciel z Nazaretu występuje przeciw prawu własności? Czy potępia pragnienie bogacenia się? Byłby w błędzie ten, kto przypisywałby Jezusowi z Nazaretu hasła, jakie wypiszą kiedyś na swych sztandarach zbrodnicze rewolucje. Sens słów Pana Jezusa dobrze oddaje część ewangelicznych rękopisów. Do uwagi: „jak trudno wejść do królestwa Boga”, dodają słowa: „tym, którzy polegają na dobrach”. Oto sedno problemu. To bałwochwalcza ufność pokładana w pieniądzu, pewność, że ostatecznie to posiadane dobra zabezpieczają życie, może skutecznie zamknąć człowieka na Boży dar zbawienia. Zwłaszcza, gdy nie dostrzega wokół siebie ubogich, z którymi utożsamia się Chrystus. To oni właśnie przyjmować będą do nieba.
ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)