30. niedziela zwykła [komentarz do Ewangelii]

To ostatni opisany w Ewangelii epizod w czasie drogi Jezusa do Jerozolimy. Wkrótce uda się On do Betanii, by – schodząc w uroczystym orszaku z Góry Oliwnej – wkroczyć do świętego miasta. Tam wypełni się Jego misja. Wcześniej jednak będzie miało miejsce zaskakujące spotkanie…

Tamtego dnia Jezus przechodził przez Jerycho. Starożytne miasto, leżące nieopodal Morza Martwego, otoczone bezkresem pustyni judzkiej, było miejscem głębokiej depresji (dwieście siedemdziesiąt metrów poniżej poziomu morza). Trudno nie odnieść wrażenia, że jego położenie dobrze symbolizowało egzystencjalną sytuację bohatera tej ewangelicznej historii.

Krzyk siedzącego przy drodze niewidomego żebraka był swoistym wyznaniem wiary. Bartymeusz z Jerycha przywoływał Jezusa Jego mesjańskim tytułem: „Synu Dawida, Jezusie, zlituj się nade mną!” Czy miały się właśnie spełnić słowa Izajaszowego proroctwa, zapowiadające przyjście Mesjasza: „W tym dniu głusi słyszeć będą słowa księgi, a oczy niewidomych przejrzą, wolne od mroku i ciemności!”? Wolne od mroku i ciemności! Bartymeusz wołał więc coraz głośniej z rodzącą się nadzieją, nie zważając na chcących uciszyć go ludzi.

Wzywał Jezusa, wyrażając zarazem całą niemoc swego życia. Jakby przeczuwał, że Rabbi z Nazaretu ma szczególne upodobanie w tych najmniejszych: chorych, odrzuconych przez ludzi, bezradnych. „Odwagi, wstań, woła cię!” – usłyszał nagle. Gotów był poderwać się na równe nogi, by zostawiając swój płaszcz – jedyne okrycie i zabezpieczenie – przyjść natychmiast na wezwanie Jezusa. Stanął przed Nim z całą biedą swego życia. Z upokorzeniami jakich doznawał, ze swym cierpieniem i bezradnością. Z niespełnioną tęsknotą za czytaniem Bożego słowa, zapisanego w świętych zwojach Tory. Z całą ciemnością życia, która zostanie za chwilę cudownie rozproszona światłem wiary. „Co chcesz abym ci uczynił?” – usłyszał słowa Jezusa. „Rabbuni, żebym przejrzał” – odpowiedział. „Rabbuni” – to zdrobnienie aramejskiego słowa „rabbi” – nauczyciel, mistrz. W ten sposób w Ewangelii zwróci się jeszcze do Jezusa tylko Maria Magdalena, rozpoznając Zmartwychwstałego przy pustym grobie. Owo „Rabbuni” niesie w sobie bliskość, głęboką więź, żarliwość ucznia. Uzdrowiony mocą wiary podąży za Jezusem drogą życia. Żebrzący wśród tłumu przy drodze do Jerycha niewidomy Bartymeusz widział bowiem najwięcej.

ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)