W niedzielę, noszącą tytuł Niedzieli Słowa Bożego, słyszymy w liturgii Mszy świętej prolog Łukaszowej Ewangelii. Pierwsze jego słowa pomagają zrozumieć w jaki sposób treść Jezusowego nauczania dotarła do naszych czasów. Blisko pięćdziesiąt lat po śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, Łukasz – lekarz towarzyszący apostołowi Pawłowi w jego wyprawach misyjnych, a zarazem historyk i teolog – uporządkował i spisał, przekazywane w ustnej tradycji i częściowo już utrwalone na piśmie, słowa i czyny Jezusa. Wiedział, że nie jest pierwszym który to czyni („wielu już usiłowało opowiedzieć o wydarzeniach, które wśród nas się dokonały”). Pragnął, by jego przekaz był jak najbardziej wiarygodny („zgodnie z tym, jak nam przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa”). Swoje dzieło Łukasz zadedykował niejakiemu Teofilowi. Być może był to jakiś cieszący się autorytetem chrześcijanin-neofita greckiego pochodzenia, którego Łukasz chce umocnić w wierze. Niewykluczone jednak, że symboliczne imię – Theophilos, przyjaciel Boga, miły Bogu – sugeruje, że chodzi o każdego, kto chce poznać naukę Jezusa i według niej żyć. Ten sam adresat, Teofil, umieszczony został także na początku drugiego części Łukaszowego dzieła – Dziejów Apostolskich.
Ewangelia Łukasza miała przygotować wierzących do głoszenia Chrystusa. Nie ukrywała trudności i kryzysów, które napotkają podążający za Panem. To droga niesienia krzyża i zmagania się z przeciwnościami. Zapowiedź takich doświadczeń widzimy w przywołanym przez dzisiejszą liturgię, bezpośrednio po dedykowanym Teofilowi prologu, opisie pierwszego publicznego wystąpienia Jezusa w rodzinnym Nazarecie.
Możemy się domyślać jak ważne było dla Niego to spotkanie. Nauczanie w galilejskich synagogach przyniosło Mu już rozgłos, ale dopiero w Nazarecie, miał spotkać się po raz pierwszy ze swymi rodakami. Gdy znalazł się pośród nich, świętując szabat w nazaretańskiej synagodze, rozpoznawał bez trudu znajome twarze krewnych, przyjaciół, kolegów z sąsiedztwa. Jeszua syn Josefa był wśród swoich. Stanąwszy na podniesieniu recytował zapisane w zwoju Izajasza wersety. Wyłaniała się z nich tajemnicza postać proroka namaszczonego przez Boga, posłanego, by wyzwalać, uzdrawiać i głosić miłosierdzie Pana. Znający dobrze te słowa słuchacze byli głęboko poruszeni. W ustach znajomego cieśli z rodzinnego miasta brzmiały zaskakująco, zupełnie inaczej niż zwykle. „Dzisiaj wypełniło się to pismo, które słyszeliście” – zakończył niespodziewanie Jezus. Kilka chwil później nazaretańska synagoga stała się sceną dramatycznego wydarzenia. Opowie nam o tym Ewangelia kolejnej niedzieli.
ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)