Niedziela Chrztu Pańskiego [komentarz do Ewangelii]

Kontekst chrztu Jezusa w Jordanie dobrze ukazuje ewangeliczny opis: „Gdy lud
oczekiwał, wszyscy rozważali w swych sercach o Janie, czy nie on jest
Mesjaszem”. Napięcie potęgowały radykalne słowa Jana Chrzciciela,
wzywającego do nawrócenia. „Płody żmij, kto pokazał wam, jak uciec od
mającego przyjść gniewu? Wydajcie owoce godne nawrócenia. (…) Już siekiera
do korzenia drzewa przyłożona…” Te słowa jednak – co może zaskakiwać – nie
odstraszały tłumów. Ludzie lgnęli do Jana, przyjmując z jego ręki pokutne
zanurzenie. Wielu poruszonych jego nauczaniem zadawało sobie pytanie, czy
nie on jest tym zapowiadanym… Wtedy właśnie nad Jordan przyszedł Jezus.

Chrzest Jezusa w Jordanie jest wydarzeniem, opisywanym przez wszystkie
Ewangelie. Nawet czwarta Ewangelia, tak różna w formie i narracji od
pozostałych, poświęca dziełu Jana Chrzciciela wiele miejsca. Bez wątpienia
świadczy to o wielkości Jana i o jego ogromnym wpływie, przekraczającym
granice Judei i Galilei. Ukazuje to dobrze epizod, który wydarzył się dwadzieścia
lat później, w czasie drugiej wyprawy misyjnej św. Pawła. Otóż – jak relacjonują
Dzieje Apostolskie – Paweł, przebywając w Efezie, „spotkał pewnych uczniów”.
Rozmawiając z nimi zorientował się, że jedynym chrztem, który przyjęli, był
„chrzest Janowy”. Byli to zapewne przedstawiciele grupy „joannitów”,
pozostających pod przemożnym wpływem nauczania Jana. Paweł, uświadomił
im, że Janowy „chrzest nawrócenia” miał przygotować ludzi na przyjście Jezusa
– Mesjasza. „Gdy to usłyszeli, przyjęli chrzest w imię Pana Jezusa” – czytamy w
Dziejach Apostolskich. Mając świadomość swego wpływu Jan Chrzciciel sam
rozgłaszał, że „ma się umniejszać” i „nie jest godzien rozwiązać rzemyka u
sandałów” Temu, który przychodzi, by „chrzcić Duchem Świętym”. W prologu
Ewangelii św. Jana znajduje się – jakby wtrącona mimochodem – wzmianka o
Janie Chrzcicielu. „Przybył on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości. On
sam nie był światłością, lecz miał świadczyć o światłości.” – podkreśla
ewangelista. Jan wypełnił swoją misję. Wskazał Jezusa – Bożego Baranka.

„Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest.” – zapisał
Łukasz w swojej Ewangelii. Ewangelista nie zaznacza wprost, że Jan ochrzcił
Jezusa. Podkreśla natomiast, że w czasie chrztu Jezus modlił się, a „otworzyło
się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego w postaci cielesnej jakby gołębica”. To
sam Ojciec ochrzcił Jezusa Duchem Świętym, ogłaszając, że jest „Jego Synem
umiłowanym, w którym sobie upodobał”.

Chrzest Jezusa w Jordanie jest wydarzeniem paradoksalnym. Syn Boży nie
potrzebuje przecież pokuty, ani nawrócenia, by oczyścić się z grzechów. Jest
święty i nieskalany. Jednak wchodząc w wody Jordanu, okazuje swą najgłębszą
solidarność z tymi, którzy poddając się chrzcielnemu obmyciu, chcą rozpocząć
nowe życie. Jednak to nie ten pokutny ryt przyniesie im nowość, której pragną.
Uczyni to Ten, który – zanurzając się teraz wraz z nimi w Jordanie – zapowiada
inny chrzest, gdy jako Baranek Boży, dźwigający grzech świata, zanurzy się w
otchłani swej męki. To właśnie ten chrzest, spełniony w męce i śmierci, a
objawiony w chwalebnym zmartwychwstaniu Pana, stanie się źródłem nowego
chrztu dla wszystkich, którzy uwierzą, by otrzymać w darze życie wieczne. Jako
umiłowane dzieci Ojca, w których sobie upodobał.

ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)