„Jeśli ktoś będzie Mnie miłować, słowa mojego strzec będzie…” – tak brzmią w dosłownym tłumaczeniu słowa Jezusa wypowiedziane w Wieczerniku. Chwilę wcześniej powiedział do uczniów: „Jeśli będziecie Mnie miłować, będziecie strzec moich przykazań”. Zwróćmy uwagę na ukazany przez Pana Jezusa związek między zachowywaniem Jego przykazań, strzeżeniem Jego słów (czyli życiem zgodnie z nimi), a miłością do Niego. Jeśli ktoś kocha Jezusa („jeśli” – bo przecież może również nie kochać), będzie żył według Jego przykazań. Jakże często odwracamy kolejność tych słów, zaczynając od norm i zasad religijnych. Wielu ludziom chrześcijaństwo kojarzy się z przede wszystkim z ogromną liczbą zakazów i nakazów. Religijnych, obrzędowych, moralnych, etycznych, prawnych… Gubiąc się w nich, a nawet nie do końca je rozumiejąc, ktoś nieraz pyta: „Czy to już grzech? Czy złamałem jakieś prawo, lub nie dopełniłem jakiegoś obowiązku?” A przecież fascynacja drogą Jezusa i Jego słowami jest nierozerwalnie związana z miłością („agape”) do Niego. Pytanie, które po swym zmartwychwstaniu Jezus zadaje Piotrowi: „Czy miłujesz Mnie?”, jest adresowane do wszystkich, którzy chcą być Jego uczniami. Bez odniesienia do miłości Jezusa chrześcijaństwo jawić się będzie jako jeden z wielu systemów religijno-etycznych i to wcale nie najbardziej atrakcyjny dla dzisiejszego człowieka. „Ten, kto Mnie nie miłuje, nie strzeże moich słów” – jasno stwierdza Pan Jezus.
Miłość jest relacją. Jest więzią. Kochając Jezusa możemy doświadczyć szczególnej bliskości i miłości Ojca. Słyszymy jedne z najbardziej poruszających słów w Ewangelii: „Jeśli ktoś będzie Mnie miłować, słowa mojego strzec będzie, i Ojciec mój będzie go miłować, i do niego przyjdziemy i mieszkanie u niego uczynimy”. Nasze pojęcia, nasze słowa są zbyt mało pojemne, by wyrazić tę tajemnicę. Jak ją zrozumieć? Jak sobie wyobrazić? Oto Syn Boży wraz ze swym Przedwiecznym Ojcem przychodzi, by nasze życie uczynić swoim mieszkaniem. Zamieszkujemy z samym Bogiem. Jesteśmy w Jego rodzinie!
To wszystko staje się możliwe – choć brzmi to paradoksalnie – dzięki temu, że Jezus odchodzi. Po fizycznym odejściu („wniebowstąpieniu”) Jego nowa obecność staje się jeszcze bliższa, bardziej dostępna, choć inaczej doświadczana. Sprawia to Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec posyła w imieniu Jezusa. Możemy tego doświadczać, otuleni miłością Boga.
ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)