Modlitwa Jana Pawła II w intencji narodu żydowskiego
Dlaczego Dzień Judaizmu w Kościele katolickim?
Dlatego, że więź z judaizmem należy do istoty Kościoła. Odkrywamy ją wgłębiając się we własną tajemnicę. Religia żydowska nie jest dla nas „zewnętrzna” lecz w pewien sposób „wewnętrzna”, mamy z nią relacje, jakich nie mamy z żadną inną religią. Jan Paweł II wielokrotnie powracał do tego tematu nazywając Żydów „naszymi starszymi braćmi w wierze”. Dzień Judaizmu obchodzony corocznie w Kościele nie jest więc, przede wszystkim, elementem dialogu chrześcijańsko-żydowskiego, lecz jest związany z odkrywaniem przez nas, chrześcijan, korzeni naszej wiary, żydowskich korzeni Kościoła.
Jezus jest Żydem.
W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Wierzymy i wyznajemy, że Jezus z Nazaretu, urodzony jako Żyd z córki Izraela w Betlejem (…) jest odwiecznym Synem Bożym, który stał się człowiekiem. (…) W tym celu Bóg odwiecznie wybrał na Matkę swego Syna córkę Izraela, młodą Żydówkę z Nazaretu w Galilei”, Maryję, Dziewicę zaślubioną z Józefem z rodu Dawida. Jezus rodzi się pośród ludu Izraela, wzrasta w Jego kulturze i religii, myśli i mówi po aramejsku, zachowuje zwyczaje swego środowiska, jest dziedzicem Przymierza i temu dziedzictwu dochowuje wierności. Ogłoszenie prawdy o swoim mesjaństwie Jezus chce włączyć w kontekst kultu synagogi. Przede wszystkim jednak, chce zrealizować najwyższy akt złożenia w darze samego siebie w ramach obchodu żydowskich świąt paschalnych. Pozbawienie Jezusa więzi z judaizmem, a co za tym idzie ze Świętymi Pismami Żydów (Starym Testamentem), było by oderwaniem Go od korzeni i ogołoceniem Jego tajemnicy z wszelkiego sensu. „Chrystus jawiłby się niczym meteor, który przypadkiem trafił na ziemię, pozbawiony wszelkich więzi z ludzką historią”. Było by to błędne rozumienie sensu historii zbawienia i podważenie istoty prawdy o wcieleniu. „Jezus jest Żydem i na zawsze nim pozostanie”.
Czy Izrael został odrzucony?
Kościół katolicki jednoznacznie naucza, że zarówno chrześcijanie, jak i Żydzi są synami Abrahama, zakorzenieni w tym samym Przymierzu. Bóg bowiem, wierny swym obietnicom, nie odwołał Pierwszego Przymierza. Żydzi są nadal umiłowani przez Boga, który powołał ich nieodwołalnym powołaniem (czyż katolicy nie modlą się w Wielki Piątek za Żydów, „lud, który Bóg wybrał na własność jako pierwszy”, prosząc, by „pomógł im wzrastać w wierności Jego przymierzu”?). Izrael pozostaje nadal narodem wybranym, „dobrą oliwką”, „w którą wszczepione zostały gałązki dziczki oliwnej narodów”. W żadnym więc razie nie można przedstawiać Żydów jako odrzuconych, ukaranych, czy przeklętych przez Boga, co rzekomo wynika z Pisma Świętego. Ponadto trwanie Izraela (tam, gdzie tyle starożytnych narodów zniknęło bez śladu) nie jest zwykłym faktem naturalnym, czy kulturowym. Jest faktem nadprzyrodzonym. „Ten lud trwa na przekór i wbrew wszystkiemu, dlatego, że jest ludem Przymierza”.
Kto ponosi winę za śmierć Jezusa Chrystusa?
Na Soborze Watykańskim II Kościół oświadczył: „Tym, co wydarzyło się w czasie męki Chrystusa, nie można obciążać ani wszystkich bez różnicy Żydów, którzy wówczas żyli, ani Żydów dzisiejszych”. Natomiast Katechizm Soboru Trydenckiego precyzuje: „Chrześcijanie grzesznicy są bardziej winni śmierci Chrystusa w porównaniu z niektórymi Żydami, którzy w niej mieli udział: ci ostatni istotnie nie wiedzieli, co czynią, podczas gdy my wiemy to aż nadto dobrze”. A więc „to nasze przestępstwa” sprowadziły na Pana „mękę krzyża”, to ci, „którzy pogrążają się w nieładzie moralnym i złu, krzyżują w sobie Syna Bożego i wystawiają Go na pośmiewisko.” My przecież „wyznajemy, że Go znamy, gdy więc zapieramy się Go przez nasze uczynki, podnosimy na Niego w jakiś sposób nasze zbrodnicze ręce”. Tradycyjna nauka katolicka głosi, że Chrystus swoją mękę i śmierć podjął dobrowolnie z miłości, za grzechy wszystkich ludzi. Żydom więc jako narodowi nie można przypisywać żadnej dziedzicznej ani zbiorowej winy za to, co popełniono w czasie męki Jezusa.
Co nas łączy?
Jesteśmy dziećmi jednego Boga
Nie bez powodu mówimy o Żydach i chrześcijanach, że są dziećmi jednego Boga. Dla nich bowiem Pan, Ten który Jest, nie jest jakąś abstrakcją, ideą, wartością czy prawdą, lecz Osobą, Bogiem potężnym i miłosiernym, który działa w historii objawiając się w konkretnych wydarzeniach. Tak doświadczają Go Żydzi, tak również doświadczają Go chrześcijanie, jeśli idą drogą wiary. Jedni i drudzy doświadczają wówczas tego samego rodzaju relacji z Bogiem – indywidualnie i jako wspólnota. Żyją bowiem obietnicą, jaką Bóg złożył człowiekowi już w chwili grzechu pierworodnego. A mianowicie, że będzie go prowadził do odnowienia tego, co zostało zniszczone przez grzech, do życia szczęśliwego nie tylko w niebie, po życiu doczesnym pełnym cierpienia, ale już tu, na ziemi. Żydzi i chrześcijanie nie tylko spodziewają się realizacji tej obietnicy, ale doświadczają w wydarzeniach, w faktach swojej historii osobistej i zbiorowej, że Bóg działa właśnie w tym kierunku; że wszystkie wydarzenia są składnikiem drogi zbawienia, historii Boga ze swym ludem, że prowadzą stopniowo ku pełni. Wiedzą też w sposób konkretny, życiowy, że sposób i czas realizacji obietnicy przez Pana należą do Niego. Przekonują się o tym wszystkim stopniowo, nie od razu, poprzez powolne obcowanie z Bogiem i Jego pedagogią. Jest to droga wiary biblijnej.
Słowo Boże
„Słowo Boże jest lampą i światłem na naszej ścieżce; zachowuje nas przy życiu i daje nam nowe życie. Słowo to zostało dane naszym żydowskim braciom i siostrom szczególnie w księgach Tory. Dla chrześcijan Słowo Boże wypełnia się w osobie Jezusa Chrystusa. Choć różnie pojmujemy i interpretujemy to duchowe dziedzictwo, to jednak czujemy się zobowiązani do składania wspólnego świadectwa o ojcostwie Boga i Jego miłości do stworzeń”. W świecie dotkniętym agnostycyzmem, cierpiącym z powodu egoizmu i przemocy, Żydzi i chrześcijanie mają być stróżami i świadkami życia i etyki określonej przez Dekalog, w przestrzeganiu którego człowiek odnajduje prawdę o sobie samym i wolność.
Liturgia
„Tak jak Jezus, którego Łukasz przedstawia nam, gdy w nazaretańskiej synagodze otwiera zwój proroka Izajasza, podobnie i Kościół korzysta z liturgicznego bogactwa narodu żydowskiego. Kościół układa Liturgię Godzin, liturgię Słowa, a nawet strukturę modlitw eucharystycznych zgodnie z wzorami tradycji żydowskiej. Niektóre wielkie święta, jak Pascha i Pięćdziesiątnica nawiązują wprost do żydowskiego roku liturgicznego”. Głoszenie w liturgii Słowa Bożego, odpowiedź na to słowo, modlitwa uwielbienia i wstawiennictwa za żywych i umarłych, uciekanie się do miłosierdzia Bożego, wiele formuł modlitewnych (np. „Ojcze nasz”) – to wszystko odnaleźć możemy poznając życie religijne narodu żydowskiego, nie tylko w starożytności, ale także tak, jak wygląda ono współcześnie. Szczególną „pamiątką” przekazaną nam przez tradycję żydowską jest Pascha: „Pascha historyczna, skierowana w przyszłość, dla Żydów; Pascha urzeczywistniona w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, dla chrześcijan, nawet jeśli oczekują oni jeszcze ostatecznego spełnienia”. Ten „paschalny dynamizm” nadaje sens przeżywanej przez chrześcijan uroczystości eucharystycznej, aktualizując zbawcze wydarzenia przeszłości, przeżywane w oczekiwaniu „aż Pan przyjdzie”.
Nadzieja mesjańska
„Gdy lud Boży Starego i Nowego Przymierza rozważa przyszłość, zmierza on – nawet jeśli wychodzi z dwu różnych punktów widzenia – ku analogicznym celom: przybyciu lub powrotowi Mesjasza”. Uświadamiamy sobie coraz wyraźniej, „że osoba Mesjasza, co do której lud Boży jest podzielony, stanowi dla tego ludu punkt zbieżny”. Można powiedzieć, że Żydzi i chrześcijanie spotykają się tu w podobnym doświadczeniu, opierającym się na tej samej obietnicy danej Abrahamowi. Żydzi i chrześcijanie mają więc wziąć na siebie odpowiedzialność za przygotowanie świata na przyjście Mesjasza. Z nadzieją, że „różnymi, ale w końcu zbieżnymi drogami dojdziemy – z pomocą Boga, który nigdy nie przestał miłować swego ludu – do prawdziwego braterstwa w pojednaniu, poszanowaniu i w pełnej realizacji planu Bożego w historii”. Nawiązując do wspólnej nadziei eschatologicznej Jan Paweł II powiedział kiedyś: „Przymierze Nowe odnajduje w Starym swoje korzenie. O ile zaś Stare może odnaleźć w Nowym swe spełnienie, to jest oczywiście sprawą Ducha Świętego. My, ludzie, staramy się temu tylko nie przeszkadzać…”
© gm