Agnieszka Syska
drzewu różę kradnę
XI [przed rowem deszcz]
przed rowem deszcz
róż
siąpi rósł siąpi w ulewę
pąsową różę burzę różę
gradową
chmurę
burze
śpiewają
po rowach deszcze się kochają
burze
śpiewają
deszcz
róż
rósł w ulewę śpiew
po rowach śpiewają
śpiew
deszcz
wpadł pod dach zadaszone niebo
zaciągnęło się niebo
zadaszyło
niebo
nie
bo
deszcz
wpadł pod dach
ustanie deszcz ustanie śpiew
ich zadaszone niebo
śpiew
nie
bo
róża róży nie odurzy
zadurzą się deszcze w rowach niebach rowach
róży nie odurzy
idą
w domy rosną
idą
macewa się w deszczu
otwiera
jak litera
deszcz
spada z drzewa
do rowu
spada z drzewa
do wody po wodach się całują
jak ich lustra
się całują
macewa
litera
róża w róży się durzy
macewa
litera
deszcz
w domu sechł
wypadał śpiew z okna
jakby wyskakiwał
w domowym lustrze
deszcz
sechł
ciekł ustami
ciekły był dopóki usta nie uciekły z domu
ustami
deszczu
pod rynną ty
ciekniesz
deszczu
w rowie
ty
pachniesz różami
ty
ogród różany
litery jak róże
rósł w oczach jak kolczasty mur
różany
Agnieszka Syska
osobni
kopalny bóg świecił
ujrzał
miłości twarz czarną
poruszam się w sobie większym dwa oblicza czerni
świecił
poruszam się między
twarzami
w kopalni kują wiersze lampy pod korcem
twarzami
czerń
królestwo kopalni pośród nas
na czarno zachodzi
niebo
białe usta na twarzy
czarno
niebo
pośród nas
wyjdź świecie kopalny na przezroczyste
szato baranka
kleją się nasze
skóry
śliskie bez
powietrza bieli
wiatru
czarne szaty oblubieńcze
kleją się
wydobywają z czerni
twarz czarną
słońce w samo południe nocy
czarną
pod ziemią spocony
płomień
się tli
bez powietrza siedmioramienna
miłość
krew na czarne słońce
miłość
czarne
we wschodzie oblicze pierwsze
wzeszła
mniejsza
uczta królewska niebieska
większa
drugie
nie ma cię pośród weselników
miłości
zamykam przed nami pokój od wewnątrz
tańczę w płomieniach menory
bucha twoja skóra jak strój weselny
w płomieniach menory
Agnieszka Syska
stara
Ten człowiek
z zamkniętymi oczami
oczy szeroko zamknięte
na jego
starą
jerozolimę
skórę
pomarszczoną zmarszczkę
oczy szeroko zamknięte
zwężają się w źrenicę
w nic
mówię
jestem skórą przeźroczystą przezroczysta zwęża się w węża oczy szeroko otwarte
mówię
Ten człowiek
z zamkniętymi oczami
jak woda źródlana
zimno pulsujące
pod skórą
jego ogień podlewano wodą
jak ogień
zwęża się wąż w nic zwęża się w pełzanie w pustynię z której sypie się zimna woda
ogień
podlewano ogień
źródlana
gorąco pulsujące
pod skórą
pełzam gdzie wiatr pustyni
poniesie mnie
wiatr
z oczami szeroko otwartymi
źrenica jak zimna woda między ogniem pustyni oaza pulsowania
z oczami
pełzam
w nic
stara jerozolimo źrenico oka z zimną wodą
nic
ten człowiek
wysycha jak ogień
tamten
Agnieszka Syska
cienia obnoszenie
się siedzi
druga strona rwie się do równego twarz trzecia
się siedzi
lustro
twarz trzecia
lustro
nikogo tu nie ma
w lustrze trzeba stanąć przed sobą
wryty
nikogo nie ma
idę wynieść jego
cień
jak się wynosi
pustkę
cień
zwalę go w bethesdę
niech czeka na poruszenie wody w lustrze
w bethesdę
anioł jak cień
nikogo tu nie ma
w lustrze nie ma wody nie poruszy się
cień
obnoszę się z nim
jak z cieniem
obnoszę
poruszam się
w sobie
jak ze smugami w lustrze twarzy trzeciej
poruszam się
nikt nas nie wprowadził
do wody równej tafli
nie wprowadził
rysy się
wydłużają jak cienie na piasku
rysy
lustro
przesypuje się w wodę
lustro
jest południe
w jerozolimie ciasnej
bramie
idę z wielbłądem w ucho
igielne
cedron pali się w słońcu jak dwunasta brama
ucho
igielne
otwieram oczy
przed słońcem
lustro za poruszeniem jak anioł w wodzie równy cień doskonały
przed słońcem
Agnieszka Syska
drzewu różę kradnę
VIII [studnia ognia]
studnia ognia
pełna
oddychają ogniem buchają w górę ogniem
pełna
płomienie
kradną
upadłe
kręgi studnię kręgi ukradłe
upadłe
studnia
bez kręgów
kręgi ognia jak na wodzie przez nią się skacze
bez kręgów
studnia
rośnie
ogień
rośnie bez krzyży
w kościarnię
studnia
rośnie bez krzyży
idą przez ogień kość kości ogień
krąg
cała studnia na szyi
kręgi po wodzie po nich
krąg
przez ogień
schodzą do piwnicy
w piwnicy zdejmowanie ciał z krzyża
ognia
matka klęczy jęczy klęczy syn przez ręce
schodzi do piwnicy
nikodem sprawiedliwy wchodzi i wychodzi
jak drzwi się otwiera
wychodzi
ognia
dajcie jak wody
pić ze stągwi studni stągwi
wody
ognia
rośli w studnię
ognia
wiadrami stągwiami wiadrami zagarniali
ogień
rękami palcami rękami
trzej młodzieńcy w piecu kaflowym
rośli w studnię
ognia
drzewo rosło
pośrodku pieca
w słońcu
rośli
w słońcu
piwnica jak studnia w studni różane pole
w słońcu
góra
krzyży
kości
idę żąć
góra
kości
zapada się
drzewo krzyża pod podłogę
zapada się
pod podłogą oddech
jak róża
czaszka róża
róża
matka jak studnia
z piwnicy po drabinie do nieba
studnia
syn
ogień wzięty do nieba trzej młodzieńcy ogień wzięty do nieba
syn
studnia
z nieba
różane pole
do nieba
z nieba
nasza matka
studnia woda
schodzi z góry krzyży kości krzyży z trzema różami rękami różami
matka
do siebie ją zagarnia
jak wodę
zagarnia różę trójręczną ogień jak wodę pije
wodę
Agnieszka Syska
drzewu różę kradnę
XXXIX [wiem]
wiem
pies biegł
nosem
gdzie były jego
nogi
biegły gdzie poniosły
oczy
nic nie było jak trzeba
jawne
utrudzenie obciążenie
nóg
oczu
nie wiem czy ją
widział
czy oko róży oślepiło go w widzeniu sennym czy jawnym
widział
nie oślepł
widziałam jak zbiega po drabinie jakubowej
ze strychu
na równe nogi
jakby zerwany z jawy
jakby się urwał zerwał urwał
widziałam jak zbiega po drabinie jakubowej
połyka szczebel po szczeblu
już jest nad głową
strych wali się na głowę
mnie czy to już zapach róż
na głowę
jakby się urwał zerwał urwał
nie jesteś utkany z jawy albo ślepy
ale utykasz
na jawie
zwaliłeś mi się na głowę ze strychem po tym śnie
ślepy
drabina jakubowa
jest jak sen rośnie pod oknem jak róża
jakubowa
nic nie mówiłeś
o drzewie różanym
w sercu przyznaj się śnie czujny oka słońca słońce nie oślepi
nie mówiłeś
razi mnie ogień
w serce
oko serce oko zwęża się w drabinę
ogień
zwaliłeś mi się na różę
wielokwiatową
różę
JEREMIADY (poematy)
Agnieszka Syska z książki „oczy z papieru”, Kraków 2017
JEREMIADY (poematy)
Agnieszka Syska z książki „drzewu różę kradnę”, Kraków 2015