Na początku biblijnej Księgi Rodzaju, wśród potomków bratobójcy Kaina, wymieniony jest człowiek o imieniu Lamek. Jego mentalność dobrze ilustruje moralny stan owładniętego złem przedpotopowego świata, zamieszkałego przez upadłych moralnie ludzi. Credo Lameka to niczym nieskrępowana zemsta. Potomek Kaina obwieszcza: „Zabiję mężczyznę, jeśli mnie zrani i dziecko, jeśli zrobi mi siniec”. I grozi: „Jeśli Kain ma być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy!”.
„Panie, ile razy mam przebaczyć bratu, jeśli wobec mnie zawini? Czy aż siedem razy?” – zapytał Piotr Jezusa. „Nie mówię ci, że siedem, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy” – usłyszał od Mistrza. To nie tylko nawiązanie do straszliwej logiki, jaką prezentował starotestamentowy Lamek. To wezwanie, by przebaczać zawsze. Słowa Jezusa nie są jedynie dobra radą. Ukazują one logikę, według której żyje Rabbi z Nazaretu. Logikę miłości miłosiernej. Miłości przebaczającej nieskończenie wiele.
Opowiedziana przez Jezusa przypowieść o królu, rozliczającym się ze swymi dłużnikami, doskonale ilustruje tę prawdę. Kwota, którą ma zwrócić władcy dłużny mu sługa, jest trudna do wyobrażenia. Dłużnik jest winien swemu panu dziesięć tysięcy talentów. Uwzględniając nawet margines błędu przy przeliczaniu tej starożytnej jednostki masy i pieniądza zarazem, otrzymamy zawrotną wielkość ok. 340 ton szlachetnego kruszcu! Złota lub srebra. 340 ton złota (dziś – wartość ponad 85 miliardów złotych) to dług nie do wyobrażenia, a cóż dopiero do spłacenia, dla przeciętnego człowieka. Jezus celowo (jak często zwykł był czynić w swych przypowieściach) wprowadza element zaskakujący słuchaczy. Pokazuje absolutną bezradność dłużnika wobec pana. A zarazem niesłychaną hojność władcy. Odpowiadając na błaganie, „pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował” – słyszymy w przypowieści. Tak przebacza Bóg. Jego miłosierdzie wobec grzesznika-dłużnika jest nieskończone. Ale przyjąć je może ostatecznie tylko ten, kto sam gotów jest je okazywać. Sługa z przypowieści, bezlitosny wobec swojego dłużnika (winnego mu zaledwie równowartość stu dniówek pracy), czyni sam siebie niezdolnym do przyjęcia ofiarowanego mu przez pana hojnego daru. Nie może bowiem przyjąć Bożego miłosierdzia ten, który – jak podkreśla Jezus – nie chce „przebaczyć szczerze swemu bratu”. Tę samą przestrogę formułuje Pan Jezus jako komentarz do przekazanej swoim uczniom modlitwy, nazywanej przez nas Modlitwą Pańską. To w niej przecież padają słowa, które w dosłownym tłumaczeniu brzmią: „i daruj nam nasze długi, jak i my darowaliśmy naszym dłużnikom”…
On „darował nam nasze długi”. Objawił to na krzyżu. Jako konający Skazaniec, biorący na siebie grzech świata – nasze „długi” – wołał do Boga: „Ojcze, odpuść im, nie wiedzą bowiem, co czynią”. Co roku w Noc Zmartwychwstania, w czasie uroczystej liturgii, obwieszczane jest nam w radosnym orędziu paschalnym to wydarzenie: „Zaprawdę, godne to i sprawiedliwe, abyśmy z całego serca i z całej duszy śpiewem wysławiali niewidzialnego Boga, Ojca Wszechmogącego, oraz Jednorodzonego Syna Jego, Jezusa Chrystusa, naszego Pana, który Ojcu Przedwiecznemu spłacił za nas dług Adama i krwią serdeczną zmazał dłużny zapis starodawnej winy”.
ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)