30. niedziela zwykła [komentarz do Ewangelii]

Nieustannie wystawiali Jezusa na próbę. Chcieli znaleźć argumenty przeciw Niemu. Może powie coś kontrowersyjnego? Może uda się Go sprowokować do błędnej interpretacji świętego Prawa? Wyżsi duchowni, przełożeni ludu, saduceusze, faryzeusze – w niespotykanym dotąd sojuszu.

„Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe” – zapytał jeden z nich. W Torze (nazywanej przez chrześcijan Pięcioksięgiem) zapisano ich 613. 248 zakazów i 365 nakazów. Jak ocenić, które z przykazań jest najważniejsze (a więc także uznać, które są mniej ważne), skoro wszystkie zapisano w świętym zwoju Prawa? Tu właśnie kryła się pułapka podstępnego pytania.

Odpowiedź Jezusa musiała być zaskoczeniem. Wypowiedział On bowiem, po prostu, fragment modlitwy zwanej „Sz’ma Israel” – Słuchaj Izraelu! Tym wyznaniem wiary pobożny Żyd modli się każdego ranka i każdego wieczoru. „Słuchaj, Izraelu! PAN jest naszym Bogiem, PAN jedyny! Będziesz miłował PANA, twego Boga, z całego swego serca i z całej swojej duszy i z całej swojej siły.” Słowa najważniejszej żydowskiej modlitwy ukazane są przez Jezusa jako najważniejsze przykazanie. Modlitewna formuła, zapisywana na małych pergaminowych zwojach, przymocowana w specjalnych pudełeczkach – „filakteriach” do czoła i ręki modlącego się, umieszczana w „mezuzie” na framudze drzwi, by człowiek wchodząc i wychodząc myślał o Bożym Słowie, ma stać się regułą życia każdego wierzącego.

Do formuły „Sz’ma” Jezus dołącza jednak w swojej odpowiedzi drugie przykazanie. Znajduje się ono w zupełnie innym miejscu Tory i nigdy nie było zestawiane z tym pierwszym. Odnajdziemy je wśród norm, regulujących relacje międzyludzkie: zakazujących szerzenia plotek, krzywdzenia innych, kierowania się nienawiścią. Brzmi: „Będziesz miłował bliźniego jak siebie samego”.

„Na tych dwóch przykazaniach zawieszone jest całe Prawo i Prorocy” – powiedział. Czyli wszystko, co jest Bożą nauką, mającą kształtować życie człowieka. Te dwa, połączone przez Jezusa w jedno nakazy Tory, my, chrześcijanie, nazywamy „przykazaniem miłości” i powtarzamy od dziecka jako katechizmową formułę. Przypominamy w niej, że nie ma miłości Boga, wyrażanej w modlitwie, świętych obrzędach, trosce o religijną tradycję, bez miłości bliźniego. Bliźniego – człowieka, który jest obok nas. Inny niż my, nieraz obcy, wyznający drażniące nas poglądy, nie schlebiający naszym gustom. Wolelibyśmy uniknąć tej trudnej obecności. Ale ona jest nam niezbędna. Weryfikuje prawdziwość naszej miłości do Boga.

ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)