Zadali pytanie, wystawiając Jezusa na próbę. Przypuszczali zapewne, że Jego poglądy na wymyślony przez nich temat nie były zgodne z powszechnymi oczekiwaniami. Czego się nie robi, by zdyskredytować przeciwnika w oczach tłumu… Dobrze pamiętali słowa księgi Dewarim (Powtórzonego Prawa): „Jeśli mężczyzna poślubi kobietę i zostanie jej mężem, lecz nie będzie jej darzył życzliwością, gdyż dopatrzy się u niej czegoś odrażającego, wtedy sporządzi list rozwodowy, wręczy go jej i oddali ją ze swego domu.”.
„Czy wolno mężowi oddalić żonę?” – faryzeusze postawili pytanie. To charakterystyczne – pytają: „czy wolno”, nawiązując w ten sposób tylko do obowiązujących norm prawnych, albo zwyczajowych. Nie szukają obiektywnej prawdy, choć usłyszą ją za chwilę z ust Rabbiego z Nazaretu. Do głowy też im nie przyjdzie, że nawet w rozwodowe prawo, na które się powołują, wpisana jest elementarna niesprawiedliwość. Przepis prawa jedynie mężczyźnie dawał możliwość oddalenia żony. Kobieta nie mogła podjąć analogicznej decyzji, będąc całkowicie poddana woli swego męża. Pobożni faryzeusze woleli też zapewne nie pamiętać słów proroctwa Malachiasza: „Pan jest świadkiem między tobą i żoną, którą poślubiłeś w młodości i której byłeś niewierny. Ona jest twoja towarzyszką i z nią związałeś się przymierzem. Czyż nie On uczynił was jednością, udzielając ze swego ducha?”.
Odpowiedź Jezusa przenosi dyskusję na zupełnie inny poziom. Nie będzie roztrząsał norm prawa. Pokaże ich niedoskonałość, dowodząc, że są konsekwencją panującego w świecie grzechu. Powołującym się na Mojżesza prawodawcę powie: „Napisał wam to przykazanie, bo macie zatwardziałe serca”. Jezus odwołuje się natomiast do „początku”, do zamysłu Boga – Stwórcy. To ważne. Bowiem podstawowe pytania zadawane w logice wiary brzmią: Jaki zamysł ma Bóg wobec mnie i mojego życia? Jaki plan mi objawia i do czego zaprasza? Iluż kryzysowych sytuacji udałoby się nam uniknąć, iluż złych decyzji i życiowych błędów, gdybyśmy na serio zadawali sobie to pytanie, pokornie szukając na nie odpowiedzi w modlitwie i Słowie Bożym…
Przywołując zamysł Stwórcy Jezus przypomina słowa poematu o stworzeniu świata: „Bóg stworzył ich mężczyzną i kobietą. Z tego powodu mężczyzna opuści ojca swego i matkę i złączy się ze swą żoną. I staną się dwoje jednym ciałem. (…) Tego więc, co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela!”. Te słowa wypowiada Ten, który doskonale wie, jak bardzo grzech zniszczył piękno Bożego stworzenia. Jak zrujnował więzi między ludźmi i zakłócił przeżywanie relacji do Boga. Syn Boży przyszedł jednak na świat, aby – przez swoją śmierć i zmartwychwstanie – odkupić człowieka, zniszczyć panowanie grzechu i odnowić całe stworzenie. To On przywraca człowiekowi „podobieństwo do Boga”, zgodnie z zamiarem Stwórcy. On wyzwala z pokusy życia dla siebie, uzdalniając do trwania w jedności i wierności. „Czyni wszystko nowym” – jak czytamy w Apokalipsie. W nowości odkupionego stworzenia odradza się też nierozerwalna więź małżeńska, ukazana przez Chrystusa jako „sakrament” – źródło Bożej łaski. Spełniło się Malachiaszowe proroctwo: „On uczynił was jednością, udzielając ze swego ducha”.
ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)