O tym wydarzeniu wspominają wszystkie trzy synoptyczne Ewangelie. Łukasz, opisując najwięcej szczegółów, sytuuje je na samym początku publicznej działalności Jezusa. Staje się ono „wydarzeniem programowym” misji Jezusa. To może zaskakiwać. Nie brakowało przecież spotkań z pełnymi entuzjazmu tłumami, wsłuchującymi się nabożnie w słowa Jezusa i podziwiającymi znaki, jakie czynił. Ewangelia Łukasza, której lektura ma być szkołą i umocnieniem dla głosicieli dobrej nowiny, rozpoczyna jednak relację z działalności Jezusa od ukazania Jego spektakularnej porażki. I to w rodzinnym mieście.
W ubiegłą niedzielę usłyszeliśmy w czasie liturgii pierwszą część tej historii. Jezus przybył do Nazaretu i w synagodze, w czasie szabatowej modlitwy, odczytał fragment z proroctwa Izajasza. Były to słowa wypowiedziane przez tajemniczego Sługę Pana, objawiającego swą misję. Bóg posłał go, „aby biednym przekazał radosną nowinę, by wziętym do niewoli ogłosił uwolnienie, a ślepym przejrzenie; aby załamanych odesłał w wolności, aby ogłosić rok łaski Pana”. Skończywszy lekturę, Jezus wypowiedział tylko jedno zdanie komentarza, adresowanego do zgromadzonych: „Dziś wypełniło się Pismo, które słyszeliście”.
Ewangelia ukazuje szokującą metamorfozę, jaką przeszli w tym momencie słuchacze Jezusa. Początkowa życzliwość i aprobata („przyświadczali Mu, zadziwieni słowami pełnymi łaski”), zaczęły ustępować niedowierzaniu („czy nie jest to syn Józefa?”). Pojawiło się rozczarowanie. Mieli pretensję, że dokonał wcześniej wielu cudów w Kafarnaum (dlaczego nie zaczął od Nazaretu?). Nie czuli się ubogimi, spragnionymi radosnej nowiny, ani zniewolonymi, oczekującymi wyswobodzenia. Myśl, że On widzi w nich ślepych, oczekujących duchowego przejrzenia, brzmiała w ich uszach jak obelga. Byli przecież ludem wybranym! Z jego wspaniałą tradycją i świętymi zwyczajami.
Kiedy więc usłyszeli, jak mówi im o wdowie z pogańskiej Sarepty, posłusznej słowom proroka Eliasza i o Naamanie, syryjskim wojowniku, który wierząc proroctwu Elizeusza poznał moc Boga, pobożni uczestnicy szabatowego nabożeństwa wpadli w szał. Zrozumieli, że przywołane przez Jezusa historie mówią prawdę o nich. O ich niewierze i odrzuceniu Proroka, który pochodzi spośród nich. Ogarnięci wściekłością gotowi byli Go zabić. „On zaś przeszedł pomiędzy nimi i odszedł” – to ostatnie słowa, opisujące spotkanie w Nazarecie. Ewangelia nie wspomni już, by Jezus kiedykolwiek jeszcze odwiedził swoje rodzinne miasto.
Nie bez powodu Łukasz umieszcza tę dramatyczną scenę na początku działalności Jezusa. Paradoksalnie, to niepowodzenie rodzinnej „prymicji” Jezusa ma utwierdzać wiarę chrześcijan. Oni również, niezależnie od czasów, w których przyjdzie im żyć, doświadczać będą – podobnie jak ich Mistrz – porażek i niezrozumienia. Nieraz także ze strony „swoich”. Nie mogą jednak pozwolić, by ogarnęło ich zwątpienie. Odrzucenie Jezusa w Nazarecie nie przekreśliło Jego misji. Głoszenie Królestwa Bożego dopiero się rozpoczęło. I wciąż trwa.
ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)