Niech się rozweselą pustynia i spieczona ziemia, niech się raduje step i niech rozkwitnie! Niech wyda kwiaty jak lilie polne, niech się rozraduje, skacząc i wykrzykując z uciechy. Chwałą Libanu ją obdarzono, ozdobą Karmelu i Szaronu. Oni zobaczą chwałę Pana, wspaniałość naszego Boga. Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie kolana omdlałe! Powiedzcie małodusznym: «Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto pomsta; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, by was zbawić».
Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło wykrzyknie.
Odkupieni przez Pana powrócą, przybędą na Syjon z radosnym śpiewem, ze szczęściem wiecznym na czołach; osiągną radość i szczęście, ustąpi smutek i wzdychanie.
(Iz 35,1-6a.10)
Trzecia niedziela Adwentu nazywana jest nieraz niedzielą „Gaudete”, od słów łacińskiej antyfony, rozpoczynającej Mszę świętą: „Radujcie się zawsze w Panu, raz jeszcze powiadam: radujcie się! Pan jest blisko.” Także różowy kolor szat liturgicznych, używany tego dnia, sugeruje, że adwentowy fiolet oczekiwania jest już rozświetlony blaskiem nadchodzących świąt Narodzenia Zbawiciela. Zaś kalendarz liturgiczny przypomina nam, że Adwent jest czasem „pobożnego i radosnego oczekiwania”. Właśnie w tę niedzielę radość Adwentu dochodzi do głosu.
Proroctwo Izajasza jest najczęściej przywoływaną przez adwentowe liturgie księgą Starego Testamentu. Najczęściej nie kojarzy się jednak z radością. Izajaszowi przypadła niewdzięczna misja głoszenia upadku Izraela i Judy – dramatycznej konsekwencji niewierności narodu. Czterdzieści lat jego misji to czas permanentnego politycznego i militarnego zagrożenia ze strony potężnego imperium asyryjskiego i babilońskiego. Jednak pod koniec księgi Izajasza, a ściślej – pierwszej części księgi, mówiącej o wydarzeniach, mających miejsce w VIII w. przed Chr. (dwie następne części powstały w innym czasie i zostały napisane przez różnych autorów) – proroctwo przynosi pociechę dla cierpiącego narodu. Bóg jest bowiem wierny swym obietnicom i przymierzu, jakie zawarł ze swoim ludem. Obraz odnowy ziemi Izraela staje się symbolem nadchodzącego zbawienia. Słowo Boga przynosi nadzieję, ma stać się pomocą w przeżywaniu trudnego czasu. A także – co niełatwe – w odkrywaniu, że jest on w jakimś sensie potrzebny i oczyszczający.
Gdy Izajasz wypowiadał te słowa, najtrudniejsze wydarzenia dopiero nadchodziły. Jerozolima, cudem ocalona przed Asyryjczykami, stanie się łupem babilońskiego imperium. Świątynia Boga zostanie zbezczeszczona i obrabowana, elita narodu uprowadzona w niewolę. Kiedy więc spełni się pełne nadziei proroctwo?
Do słów Izajasza odwoła się w Ewangelii Pan Jezus, ogłaszając nadejście czasu wypełnienia Bożych obietnic. Oto uwięziony przez Heroda Jan Chrzciciel wysyła do Jezusa swych uczniów z dramatycznym pytaniem: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też mamy czekać na kogoś innego?” Czyny i słowa Jezusa tak bardzo odbiegały od wyobrażeń o srogim, rozprawiającym się ze swymi wrogami Mesjaszu, że nawet Jego wiernego poprzednika ogarnęło zwątpienie. Przed nadchodzącą męczeńską śmiercią, Jan otrzyma potwierdzenie: „Niewidomi odzyskują wzrok, kulawi chodzą, trędowaci stają się czyści, głusi słyszą. Umarli zmartwychwstają, a ubogim jest głoszona dobra nowina.” To już! Czas się wypełnił. Nadeszło królestwo Boga. „On sam przychodzi, by nas zbawić.”
ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)