Oto nadchodzi dzień palący jak piec, a wszyscy pyszni i wszyscy czyniący nieprawość będą słomą, więc spali ich ten nadchodzący dzień, mówi Pan Zastępów, tak że nie pozostawi po nich ani korzenia, ani gałązki.
A dla was, czczących moje imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego skrzydłach. (Ml 3,19-20)
Malachiasz – po hebrajsku: Malachi – „mój posłaniec”. Nie wiemy, czy to własne imię, czy jedynie określenie misji, działającego w V wieku przed Chrystusem proroka. W przedostatnią niedzielę roku liturgicznego słyszymy we Mszy świętej kilka wersetów z księgi Malachiasza. Roztaczają przed nami obraz dnia sądu Bożego – „dnia Pana”, porównanego do rozpalonego pieca, spalającego, niczym słomę, wszystkich zuchwałych i czyniących zło. W tym dniu zostanie ostatecznie wymierzona Boża sprawiedliwość. Ci, którzy czynili dobro, radować się będą w blasku wschodzącego dla nich słońca. Dopuszczający się zła, poniosą zasłużoną karę.
Księga Malachiasza ma formę spisanych „debat”, jakie prorok toczy ze sprzeciwiającymi się Bogu i łamiącymi Jego prawo. Wśród niech pierwsze miejsce zajmują… kapłani. To oni są adresatami najbardziej radykalnych upomnień. „Wargi kapłana powinny strzec wiedzy. U niego ludzie szukają pouczeń, bo on jest posłańcem Pana Zastępów. Ale wy zeszliście z tej drogi i wielu zwiedliście waszym nauczaniem” – słyszą religijni przywódcy ludu. „Dlatego Ja sprawiłem, że cały lud was lekceważy i poniża, ponieważ nie idziecie drogami wytyczonymi przeze Mnie i jesteście stronniczy w stosowaniu prawa.”
Kryzys kapłaństwa, wypaczenia kultu, nadużycia, związane z pełnieniem funkcji kapłańskich są tłem, na którym pojawia się w księdze Malachiasza zapowiedź nowej, nadchodzącej epoki, zapoczątkowanej nadejściem „dnia Pana”. A także nowej, tajemniczej formy kultu, w którym ludzie oddawać będą chwałę Bogu, składając Mu na całym świecie „ofiarę czystą”.
Sens tego proroctwa odkrywamy w świetle słów Ewangelii. Jezus mówi w niej o upadku jerozolimskiej świątyni, będącej sercem starotestamentowego kultu. Wypowiada słowa wstrząsające. „Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony”. W uszach ludzi, podziwiających z nabożną czcią wspaniałość Bożego przybytku, brzmiało to jak bluźnierstwo. Wizja świątyni, sanktuarium Jedynego Boga, leżącej w gruzach, była zapowiedzią końca ich świata. Wkrótce doświadczą jej spełnienia.
Nie ma dziś świątyni Boga w Jerozolimie. Nie ma tamtego kultu. Odeszły do przeszłości ofiary i ryty kapłanów. Słowa Malachiasza o „ofierze czystej”, składanej w każdym miejscu świata, nabrały w kontekście Ofiary Jezusa Chrystusa i Eucharystii zupełnie nowego znaczenia. Nie zmieniła się jednak logika Bożego działania. Czasami bowiem, przeminąć muszą w bolesnych kryzysach stworzone przez człowieka – nawet w imię Boga – formy, struktury i kultywowane tradycje. Z dzieła ludzkich rąk nie zostaje nieraz kamień na kamieniu. To oczyszczenie, które Bóg dopuszcza. By ukazać w pełnym blasku to, co prawdziwe, święte i niezmiennie fascynujące.
ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)