Byli sami. Daleko od tłumów. On, siedzący na Górze Oliwnej i oni wokół Niego. Przeczuwali zbliżający się dramat. Wciąż brzmiały im w uszach Jego słowa, gdy patrząc na wznoszącą się majestatycznie świątynię powiedział: „Widzicie to wszystko? Zapewniam was: Nie pozostanie tu kamień na kamieniu. Wszystko legnie w gruzach.” A potem mówił im o wydarzeniach i znakach, które poprzedzą koniec. I o swoim odejściu. Wtedy też, kilka dni przed swą śmiercią, opowiedział im ostatnią swoją przypowieść.
Talent. To nieco ponad trzydzieści kilogramów szlachetnego kruszcu. Równowartość sześciu tysięcy srebrnych drachm, czy rzymskich denarów. Bogaty pan z Jezusowej przypowieści hojnie wyposażył swoich służących. Musiał darzyć ich wielkim zaufaniem. Przekazał im cały majątek, by troszczyli się o jego dobra, aż powróci. Jak wywiążą się z powierzonej misji?
Oczywiście, jak zwykle w przypowieściach, nie chodzi tu o finansowe kalkulacje. Istotne są postawy. Intencje. Działania. Zaufanie wyruszającego w podróż majętnego gospodarza, lojalność i zaradność sług, gorliwość w spełnianiu otrzymanego zadania. Czyli – bo tak przecież należy interpretować tę historię –hojność darów Boga i wierność tych, którym zaufał.
„Temu dał pięć talentów, temu dwa, temu zaś jeden…” Nie daje wszystkim po równo. Uwzględnia – jak mówi tekst ewangelii – „własne możliwości” obdarowanego. Każdy więc otrzymuje zadanie (powołanie), które nie przekracza jego możliwości. Może je owocnie wypełnić. Chyba, że nad Bożą logikę działania i nad wierność wobec Pana, przedłoży własne życiowe rozwiązania.
„Po dłuższym czasie pan powrócił…” Czas jest próbą. Im dłuższy czas, tym trudniejsza próba. Z biegiem lat łatwo zapomnieć o tym, co się kiedyś usłyszało. Trudniej trwać w wierności. Jeszcze trudniej ufać. Mglisty i niepewny zdaje się dzień powtórnego spotkania z Powracającym. A jednak. „Dołóżmy starań, aby poznać Pana; Jego przyjście jest pewne jak świt poranka” – wołał prorok Ozeasz, zachwycony wiernością Boga.
„Zaczął rozliczać się ze sługami…” Dzień przybycia Pana, to nie tylko dzień ostatecznych rozstrzygnięć. To również dzień ujawnienia prawdy. O uczciwości, zamiarach i działaniach Jego sług. O tym, czy „dołożyli starań, by poznać Pana”. Niczego już nie da się dłużej ukrywać. Nawet talentu zakopanego głęboko w ziemi przez gnuśnego sługę. Przychodzący Pan upomni się o swoja własność. O dobro, które powierzył swym sługom. O ludzi oddanych ich trosce. Upomni się o swój Kościół, który kocha.
ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)