Byli zmęczeni po całonocnej pracy. Wyciągnęli łodzie na brzeg i zniechęceni płukali sieci. Doświadczeni rybacy, mający za sobą długie godziny bezowocnego połowu, mogli być sfrustrowani. Chcieli zapewne odpocząć, nim dosięgnie ich skwar południa. Może następna noc będzie bardziej udana? Nieopodal widzieli spory tłum ludzi, otaczający człowieka stojącego nad brzegiem jeziora. Niedługo potem ktoś wszedł do jednej z ich łodzi.
Szymon patrzył na siedzącego w łodzi Jezusa. Zgodnie z poleceniem odbił nieco od brzegu, by głos nauczyciela był lepiej słyszalny dla stojącej na brzegu gromady. Mimo zmęczenia czuł się wyróżniony. To przecież właśnie jego łódź wybrał Jezus. Mógł usłużyć podziwianemu przez tłumy rabbiemu, któremu rozgłos przyniosły mądre nauki i niezwykłe znaki, które czynił. Znajomość z kimś takim to zaszczyt. A on – rybak z pobliskiego miasteczka – był właśnie znajomym Jezusa.
Godziny mijały szybko mimo spiekoty dnia. Za kilka chwil, gdy rabbi skończy przemawiać, schronią się w Kafarnaum w cieniu domu, ugaszą pragnienie chłodną wodą i zjedzą posiłek przygotowany przez zapobiegliwą teściową Szymona. To była naprawdę nęcąca wizja. Jednak wydarzyło się coś zgoła innego. „Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów” – nagle głos Jezusa wprawił Szymona w osłupienie.
Popatrzył na zebranych na brzegu ludzi. Mieli się już rozchodzić, ale słysząc słowa Jezusa zatrzymali się zaciekawieni. Wielu z nich znało Szymona od lat. On i jego towarzysze byli świetnymi rybakami. Umieli łowić. Choć – jak się właśnie okazało – nawet największe doświadczenie może być zawodne. Czyżby miała ich czekać tego dnia kolejna kompromitacja? „Mistrzu, trudziliśmy się przez całą noc i nic nie złowiliśmy…” – powiedział, jakby chcąc usprawiedliwić przed Jezusem swoje wątpliwości. A jednak wypłynął.
Dlaczego właściwie Szymon zarzucił powtórnie swoje sieci? Był przecież wytrawnym rybakiem, doskonale znającym jezioro i prawa jakimi się rządzi. Dlaczego zniechęcony, po całej nocy bezowocnej pracy, narażając się na ludzką kpinę, zarzuca w samo południe sieci? Czy liczy na to, że prawa natury ulegną nagle zawieszeniu? Czy wierzy, że ryby postradają na moment swój instynkt? Czy przypuszcza, że cieśla z Nazaretu zna się lepiej na rybołówstwie niż on, stary rybak? A jednak mówi: „Na Twoje słowo zarzucę sieci”. Właśnie tego wymaga od nas Jezus. Zawsze wtedy, gdy wydaje się nam, że życie znamy dużo lepiej niż On, że jesteśmy bardziej doświadczeni, mądrzy, że znamy lepsze rozwiązania… „Na Twoje słowo zarzucę sieci” – oznacza: zaufać logice działania Jezusa. Nawet, jeśli jej do końca nie pojmujemy. A także wtedy, kiedy Jego obecność i „obfity połów” onieśmielają: „Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem grzesznym człowiekiem”. Nie trzeba się lękać. On przychodzi właśnie po to, by ludzie grzeszni stali się towarzyszami Jego drogi.
ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)