Wielkanoc
Wielki Szabat
Doświadczenie pustki i ciszy. „Kościół trwa przy Grobie Pańskim, rozważając Mekę i Śmierć Chrystusa oraz Jego zstąpienie do otchłani, a także w modlitwie i poście oczekuje na Jego Zmartwychwstanie”.
W naszej polskiej tradycji to także – nie korespondujący zbytnio z nastrojem Wielkiej Soboty – zwyczaj błogosławienia pokarmów na wielkanocny stół. Oby nie zmącił wielkosobotniej ciszy i skupienia. Gdy Wielki i Święty Szabat, wraz z nastaniem nocy dobiegnie kresu, nadejdzie Oczekiwane.
Noc
Konieczny warunek. Świętowanie Zmartwychwstania rozpoczyna się „czuwaniem na cześć Pana” w nocy. Wigilia Paschalna domaga się tego znaku. Nie chodzi o to, by rozpoczynając liturgie w popołudniowych godzinach Wielkiej Soboty wyobrazić sobie, że jest noc. Trzeba tej nocy doświadczyć.
Dlatego przepisy liturgiczne stanowczo zakazują rozpoczęcia Wigilii Paschalnej przed zapadnięciem nocy. Bez niej trudno będzie zrozumieć pełny sens tej celebracji.
Światło
Rozprasza ciemności nocy. Przy rozpalonym ognisku, przed kościołem, rozpoczyna się pierwsza część Wigilii Paschalnej – Liturgia Światła. Kapłan poświęca nowy ogień.
Po chwili, zapalona od nowego ognia i oznaczona symbolami Chrystusa paschalna świeca, wnoszona jest do ciemnego kościoła, otwierając procesję. „Jak synowie Izraela szli za przewodem słupa ognia, tak chrześcijanie idą w ślady Zmartwychwstałego Chrystusa”. Światło Chrystusa! Ciemna świątynia powoli rozjaśnia się blaskiem setek płomieni trzymanych w rękach świec.
Orędzie
Przed płonącym paschałem wyśpiewywane jest Orędzie Wielkanocne. W przepięknym lirycznym poemacie otwiera się przed uczestnikami liturgii tajemnica paschalnej nocy. „Jest to ta sama noc, w której niegdyś ojców naszych, synów Izraela, wywiodłeś z Egiptu; noc, która światłem ognistego słupa rozproszyła ciemności grzechu; a teraz ta sama noc uwalnia wszystkich wierzących w Chrystusa (…) od mroku grzechów; tej właśnie nocy Chrystus skruszywszy więzy śmierci, jako zwycięzca wyszedł z otchłani; o, zaiste błogosławiona noc!”.
Noc Paschy Izraela; noc Zmartwychwstania Chrystusa; noc naszego czuwania. Ta sama noc.
Słowo
Stół słowa tej nocy jest zastawiony obficie. Czytanie słowa Bożego stanowi podstawową część Wigilii Paschalnej. Siedem czytań ze Starego Testamentu, dwa z Nowego; towarzyszą im psalmy i modlitwy.
„Kościół – poczynając od Mojżesza i wszystkich proroków – wyjaśnia paschalne misterium Chrystusa”. Otwierają się przed nami w tę noc najważniejsze etapy historii zbawienia: stworzenie świata („Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre”); próba Abrahama („wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia takiego, jakie jest udziałem twojego potomstwa”); przejście Izraela przez Morze Czerwone („ulękli się Pana i uwierzyli Jemu oraz Jego słudze Mojżeszowi”); Boże obietnice dawane za pośrednictwem proroków („dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza”).
Słuchając słowa, symbolicznie przechodzimy od Pierwszego do Nowego Przymierza. Wypełnia się Pascha naszego zbawienia: „przez chrzest zostaliśmy razem z Chrystusem pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie – jak Chrystus powstał z martwych”; rozbrzmiewa radosne: „nie ma Go tu, zmartwychwstał!”. By to usłyszeć, trzeba mieć czas. Jakikolwiek pośpiech byłby zaprzeczeniem czuwania.
Chrzest
Liturgia chrzcielna jest trzecią częścią Wigilii Paschalnej. Pascha Chrystusa staje się realnie naszą Paschą. Urzeczywistnia się w sakramencie. Katechumeni, mający przyjąć w tę noc chrzest, wspierani przez wszystkich modlitwą „z radosną nadzieją zbliżają się do źródła odrodzenia”.
Nawet jeśli gdzieś nie ma katechumenów ani dzieci, które mają być ochrzczone, błogosławi się wodę chrzcielną, używaną do udzielania chrztu przez cały okres wielkanocny: „Prosimy Cię Panie, niech przez Twojego Syna zstąpi na tę wodę moc Ducha Świętego, aby wszyscy przez chrzest pogrzebani razem z Chrystusem w śmierci, z Nim też powstali do nowego życia”.
Katechumeni wyrzekają się szatana, wyznają wiarę i przyjmują chrzest. Pozostali uczestnicy liturgii, z płonącymi świecami w rękach, odnawiają swoje chrzcielne przyrzeczenia. Do tego momentu przygotowywali się przez czterdzieści dni Wielkiego Postu. Krople chrzcielnej wody obficie zraszają zgromadzonych.
Eucharystia
Jest czwartą częścią Wigilii Paschalnej i jej szczytem. „Jest ona bowiem najpełniej sakramentem paschalnym, czyli upamiętnieniem Ofiary Krzyża i obecnością Chrystusa Zmartwychwstałego”. Nowoochrzczeni uczestniczą w niej po raz pierwszy, dopełniając chrześcijańskiego wtajemniczenia.
Ta uroczysta Eucharystia, wieńcząca nocne paschalne czuwanie, jest par excellence Rezurekcją! To przecież nie procesja po porannej mszy świętej w wielkanocny poranek nosić powinna to miano. Msza rezurekcyjna, czyli pierwsza msza Zmartwychwstania, sprawowana jest na zakończenie Wigilii Paschalnej w Wielką Noc.
Wpisana w naszą polską tradycję procesja rezurekcyjna doskonale może zakończyć (tak dzieje się już w wielu kościołach) nocną Rezurekcję. Radosne ogłoszenie światu Zmartwychwstania Pana będzie wtedy naturalną konsekwencją przeżytej Paschy i początkiem pięćdziesięciu dni świątecznej radości.
ks. Grzegorz Michalczyk
przedruk z: pl.aleteia.org
W odmawianych przez nas słowach Składu Apostolskiego wyrażających wiarę Kościoła, tuż przed wyznaniem wiary w zmartwychwstanie Chrystusa spotykamy dość enigmatyczne stwierdzenie: „zstąpił do piekieł”. Co oznacza ta formuła? Czy – inaczej mówiąc – dokąd i w jakim celu Jezus zstąpił?
Pierwsze nasuwające się w tym kontekście skojarzenie „piekieł” ze stanem potępienia jest mylące. Staropolskie, wyrażane w liczbie mnogiej „piekła” są bowiem oddaniem znajdującego się w wyznaniu wiary greckiego „katotata” (dosłownie: dół), czy łacińskiego „infernae” (również w liczbie mnogiej), które – choć może oznaczać piekło w dosłownym tego słowa znaczeniu – sugeruje, przede wszystkim, coś, co znajduje się „niżej”. Chodzi więc o „krainę umarłych”, Otchłań, biblijny Szeol (hebr.), przetłumaczony potem przez Biblię grecką jako „Hades”.
Pojęcie „Szeolu” oznaczało pierwotnie w Biblii krainę umarłych, bez rozróżnienia ostatecznych konsekwencji ich życia i ich czynów. Szeol był taki sam dla wszystkich, którzy umarli: smutny i beznadziejny. Przebywający w nim byli cieniami, niespełnieni, oddzieleni od Boga. Szukający nadziei człowiek potrafił jednak modlić się: „choćbym przechodził przez dolinę cienia śmierci, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną” (Ps 23,4), „jesteś przy mnie, gdy położę się w Szeolu” (Ps 139,8). W późniejszych tekstach Starego Testamentu pojawia się coraz wyraźniej koncepcja zmartwychwstania i sądu, podkreślająca konsekwencje dobrych i złych czynów człowieka. Znajdujemy ją też w Ewangelii w nauczaniu Jezusa: przypowieść o bogaczu, cierpiącym w wiecznych płomieniach gehenny z powodu braku miłości w swym życiu, i Łazarzu, doświadczającym szczęścia „na łonie Abrahama”, jest jej wyraźnym przykładem, choć wciąż nie jest rozwiązaniem „problemu śmierci” i braku zbawienia.
Zstąpienie Jezusa do piekieł oznacza Jego prawdziwą śmierć. Zstąpił do Szeolu, jak każdy śmiertelnik złożony w grobie. Ale zstąpił jako Syn Boży, Pan życia, Zbawiciel. Jego zejście do krainy śmierci zapowiada więc jej definitywny koniec. Z niezwykłą ekspresją ilustruje to znajdująca się w Liturgii Godzin „Starożytna homilia na Wielką i Świętą Sobotę”. Ukazuje wypełnienie słów, jakie znajdujemy w 1 Liście Apostoła Piotra: „ogłoszono Ewangelię również tym. którzy umarli” (1P 4,6). Chrystus zstępuje do Otchłani śmierci niosąc życie: „Tobie, Adamie, rozkazuję: Zbudź się, który śpisz! Nie po to bowiem cię stworzyłem, abyś pozostawał spętany w Otchłani. Powstań z martwych, albowiem jestem życiem umarłych. Powstań ty, który jesteś dziełem rąk moich. Powstań ty, który jesteś moim obrazem uczynionym na moje podobieństwo. Powstań, pójdźmy stąd!”. W ten sposób kończy się era Szeolu. Zstępujący do Otchłani Chrystus obwieszcza Adamowi i wszystkim, którzy chcą przyjąć Jego miłość: „gotowe już są niebiańskie siedziby, w pogotowiu czekają słudzy, już wzniesiona jest świątynia, jej wnętrze przyozdobione i zastawione (…), a królestwo niebieskie, przygotowane od założenia świata, już otwarte”.
Zstąpienie Jezusa do piekieł jest wydarzeniem niosącym radosną nadzieję. „Bóg postanowił nas zbawić i zstąpił na dno otchłani śmierci, aby każdy człowiek, również ten, który upadł tak nisko, że już nie widzi nieba, mógł znaleźć Bożą rękę i uchwyciwszy się jej, wyjść z ciemności, by znów zobaczyć światłość, dla której został stworzony” (Benedykt XVI).
ks. Grzegorz Michalczyk
Cisza
Wielkopiątkowa liturgia na cześć Męki Pańskiej zaskakuje ciszą. W milczeniu, bez muzyki i śpiewu, procesja z kapłanem i usługującymi zbliża się do nagiego ołtarza. Nie niesie się świec. Nie ma krzyża. Zgodnie z najdawniejszą tradycją nie będzie też tego następnego dnia liturgii eucharystycznej.
Pierwszym liturgicznym obrzędem, właściwym tylko dla Wielkiego Piątku, jest prostracja; kapłan pada na twarz ukazując „ukorzenie się człowieka oraz smutek i ból Kościoła”. Po długiej chwili ciszy celebrans wypowiada słowa modlitwy: „Pomnij Boże na swoje miłosierdzie…”.
Cóż bowiem może człowiek powiedzieć Bogu wobec tajemnicy, jaką niesie ten dzień? Pomnij… Pamiętaj o swoim miłosierdziu wobec nas. Używamy tej starożytnej liturgicznej formuły nie z powodu obaw, jakoby Bóg miał o nas zapomnieć. Pragniemy tylko z pokorą wyrazić, jak bardzo nam zależy, by o nas pamiętał.
Sługa
Kim jest ów Tajemniczy, o którym pięć wieków przed Chrystusem pisał gdzieś na wygnaniu w Babilonie anonimowy autor, medytujący nad losami swego narodu? „On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści”, „On był przebity za nasze grzechy”, „Spadła na Niego chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze uzdrowienie”.
Słowa „Pieśni o Słudze Pana”, prowadzonym „jak baranek na rzeź”, poruszają w tym dniu szczególnie. To przecież przepowiedziana w Izajaszowym proroctwie Męka Jezusa!
W odczytywanym w Wielki Piątek opisie Męki Pańskiej w relacji Ewangelii według św. Jana, śmierć Jezusa następuje w dzień Przygotowania, w przededniu Paschy. Jezus umiera więc na krzyżu w tym samym czasie, kiedy na dziedzińcu jerozolimskiej świątyni zabijano baranki paschalne… Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata.
Modlitwa
Liturgię słowa w Wielki Piątek kończy, sięgająca swą formą starożytnych czasów, modlitwa powszechna. Bogactwo jej intencji dobrze wyraża „powszechny zasięg Męki Chrystusa zawieszonego na Krzyżu na zbawienie całego świata”.
Wielkopiątkowa modlitwa powszechna jest pogodna, pełna nadziei. Oprócz wezwania za Kościół, papieża, katechumenów (którzy w Noc Paschy mają „odrodzić się w wodzie chrztu świętego”), modlimy się też za „wszystkich braci wierzących w Chrystusa”; prosimy, by Żydzi – „naród pierwszego wybrania” – mogli osiągnąć pełnię odkupienia; by niewierzący w Chrystusa „postępując zgodnie z sumieniem znaleźli prawdę”; by ci, którzy nie uznają Boga, „dostrzegali znaki Bożej dobroci oraz świadectwo dobrych czynów” tych, którzy w Boga wierzą; za rządzących państwami (niezależnie od politycznych przekonań), „abyśmy wszyscy żyli w prawdziwej wolności i pokoju”; wreszcie – za wszystkich strapionych i cierpiących, by „mogli się radować, że doznali w swoich potrzebach Bożego miłosierdzia”.
Krzyż
W centrum liturgii Wielkiego Piątku, znajduje się obrzęd adoracji Krzyża. Wnoszony uroczyście, z towarzyszącymi mu płonącymi świecami, odsłaniany lub niesiony przez środek kościoła, unoszony wysoko, ponad głowami zgromadzonych. Ukazujący Chrystusa ukrzyżowanego. Wywyższonego.
„Oto drzewo Krzyża, na którym zawisło Zbawienie świata. Pójdźmy z pokłonem”. Klękamy dziś przed Krzyżem, jak przed Najświętszym Sakramentem. Całujemy, wielbimy, adorujemy, wpatrzeni w „drzewo Krzyża, przez które przyszła radość dla całego świata”. „I tak cały lud przychodzi, jeden po drugim; wszyscy się nachylają, dotykają Krzyża najpierw czołem, potem oczami; całują Krzyż i przechodzą” – tak Egeria opisuje wielkopiątkową adorację relikwii Krzyża w Jerozolimie w IV w. Jakby czas się zatrzymał.
Komunia
Dziś jest. Przez całe wieki jej nie było. Nawet papież celebrujący wielkopiątkową liturgię był jej pozbawiony. Dziś, udzielana z chleba konsekrowanego w Wielki Czwartek, jest wyznaniem wiary, że nowe życie otrzymaliśmy przez śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa.
Ołtarz przykrywany jest obrusem, płoną świece, z kaplicy adoracji przynoszona jest Eucharystia, rozbrzmiewa Modlitwa Pańska. „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata” – dziś te słowa nabierają szczególnego znaczenia. Do ołtarza zbliżają się „błogosławieni, którzy zostali wezwani na ucztę Baranka”.
Grób
Ta tradycja sięga X wieku. W północnych krajach Europy jako przedłużenie adoracji Krzyża i obrzędu komunii świętej w Wielki Piątek pojawił się obrzęd zwany „pogrzebaniem Krzyża i Hostii”. Choć nigdy nie był praktykowany w Rzymie i nie został wprowadzony do oficjalnych ksiąg liturgicznych, przetrwał w wielu krajach, również w Polsce.
Dziś trudno nam wyobrazić sobie inne zakończenie Liturgii Męki Pańskiej. W monstrancji, okrytej przezroczystym welonem, Najświętszy Sakrament przenoszony jest do kaplicy Bożego Grobu.
„Odszedł Pasterz nasz, co ukochał lud. O, Jezu dzięki Ci, za twej Męki trud”. A potem już tylko modlitwa: „Panie Jezu Chryste, nasze zmartwychwstanie i życie, podźwignij nas z grobu grzechów…”. Zapada cisza. Kamienny ołtarz znów jest obnażony. Tylko przy Krzyżu i w Grobie Pańskim, na znak trwającej mimo śmierci prawdziwej Obecności, płoną świece. Rozpoczyna się Święty i Wielki Szabat.
ks. Grzegorz Michalczyk
przedruk z: pl.aleteia.org
Koniec Wielkiego Postu
Wraz z rozpoczęciem Triduum Paschalnego – czyli od początku Mszy Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek – kończy się, trwający od środy popielcowej, okres Wielkiego Postu. Rozpoczynają się najważniejsze obchody całego roku liturgicznego, można powiedzieć – jedna, niekończąca się liturgia świętowania tajemnicy naszego zbawienia. Zwróćmy uwagę, że liturgia Wielkiego Czwartku nie kończy się błogosławieństwem i rozesłaniem wiernych. Podobnie wielkopiątkowa celebracja ani nie rozpoczyna się znakiem krzyża i pozdrowieniem wiernych, ani nie kończy się błogosławieństwem. W wielkoczwartkowy wieczór zanurzamy się w liturgii najświętszych dni i trwamy w niej, aż do radosnego świętowania zmartwychwstania.
„Policzyć” Triduum
„Jak to jest z tym Triduum – usłyszałem ostatnio pytanie – słyszymy: „Liturgie Triduum Paschalnego: Wielki Czwartek, Wielki Piątek, Wielka Sobota” – no a gdzie zmartwychwstanie?” Powróćmy więc do źródeł. Pojęcie „triduum” sięga czasów starożytności chrześcijańskiej. Już w IV w. św. Ambroży pisał o „świętym triduum” jako o dniach, w których Jezus cierpiał, spoczywał w grobie i powstał z martwych. Św. Augustyn mówi o „najświętszym triduum Ukrzyżowanego, Pogrzebanego, Wskrzeszonego”. Chodzi więc, jak widać, bardziej o trzy tajemnice, niż o trzy mierzone kalendarzem dni. Ale nawet, jeśli będziemy trzymać się kalendarza, musimy pamiętać, że w biblijnej rachubie czasu nowy dzień zaczyna się od zachodu słońca. Jak w biblijnym opisie stworzenia: „tak upłynął dzień: wieczór i poranek…”. Mamy więc: dzień Krzyża, dzień Grobu i dzień Zmartwychwstania.
Wieczerza w blasku Krzyża
Msza Wieczerzy Pańskiej w wielkoczwartkowy wieczór integralnie związana jest już z treścią Wielkiego Piątku. Jaśnieje w niej tajemnica Krzyża. Przypomina o tym antyfona na wejście, śpiewana na początku Mszy Wielkiego Czwartku: „Chlubimy się krzyżem naszego Pana Jezusa Chrystusa; w nim jest nasze zbawienie, życie i zmartwychwstanie, przez niego jesteśmy zbawieni i oswobodzeni.” I choć treści wielkoczwartkowej liturgii mają swój własny, specyficzny charakter („ustanowienie Eucharystii, ustanowienie stanu kapłańskiego oraz Pańskie przykazanie miłości bratniej”), to jednak ich pełny sens ujawnia się w złożonej na krzyżu Ofierze Pana.
Oczekiwanie na nowość
Wchodząc w Wielki Czwartek do kościoła możemy być zaskoczeni. W kropielnicy nie znajdziemy święconej wody. Przy tabernakulum nie pali się wieczna lampka. Miejsce przechowywania Najświętszego Sakramentu jest otwarte i… puste. Zwyczajowe przyklęknięcie dla oddania czci Eucharystii traci sens. Pusta jest też chrzcielnica. Święte oleje używane do sprawowania sakramentów chrztu, bierzmowania, namaszczenia chorych, zostały spalone. Doświadczamy dotkliwej pustki, braku. Czekamy na nowość. Na Paschę.
Pamiątka
To – przyznajmy – banalnie dość brzmiące w języku polskim słowo, niesie w sobie głęboką tajemnicę. Jest tłumaczeniem hebrajskiego „zikkaron”, bądź greckiego „anamnesis”, co oznacza: pamięć, wspomnienie, a zarazem uobecnienie. Warto o tym pamiętać, gdy w liturgii słyszymy o „pamiątce Pana”, albo nakazie „czynienia tego na Jego pamiątkę”. Wspominając zbawcze wydarzenie z przeszłości, stajemy się zarazem świadkami jego trwania; mamy możliwość – niezależnie od tysięcy lat, które odeń upłynęły – przeżywania go i czerpania zeń. W Wielki Czwartek, w modlitwie otwierającej liturgię słyszymy: „Wszechmogący, wieczny Boże, obchodzimy pamiątkę najświętszej Wieczerzy, podczas której Twój Jednorodzony Syn mając się wydać na śmierć pozostawił Kościołowi nową wiekuistą Ofiarę i Ucztę swojej miłości; spraw, abyśmy z tak wielkiego misterium czerpali pełnię miłości i życia”.
Dzisiaj
„Dzisiaj”. Słowo, które powinno zelektryzować uczestników wielkoczwartkowej
liturgii. Pojawia się w modlitwie eucharystycznej, w kulminacyjnym momencie
Mszy Wieczerzy Pańskiej, w opowiadaniu o ustanowieniu Eucharystii: „On to w
dzień przed męką za zbawienie nasze i całego świata, to jest dzisiaj…”. Oto „zikkaron”, „anamnesis”. Jesteśmy – tu i teraz – uczestnikami zbawczego wydarzenia. Jak w ognisku soczewki skupia się w tym „dzisiaj” treść starotestamentowej Paschy z jej ofiarnym barankiem, słowa i gesty Jezusa – Bożego Baranka – w którym żydowska Pascha znajduje swoje wypełnienie, objawiona miłość Pana-Sługi (paradoks!), myjącego nogi swym uczniom i tajemnica Jego wydania (On sam wydał się dla nas i został wydany-zdradzony przez ucznia)… To dzisiaj! On nam myje nogi, choć się wzbraniamy. Nam objawia swą miłość i poleca tak samo kochać i służyć. Dla nas się wydaje i przez nas zostaje zdradzony. Nam niesie przebaczenie, przykazując czynić to, co On uczynił. Dzisiaj. Liturgia dopowiada: „ilekroć sprawujemy pamiątkę ofiary Chrystusa, spełnia się dzieło naszego odkupienia”.
Ogołocenie
Liturgia Wielkiego Czwartku kończy się przeniesieniem Najświętszego Sakramentu do kaplicy adoracji (zwanej czasem, chyba nie dość szczęśliwie „ciemnicą”). Tam przechowuje się Eucharystię, by móc ją rozdzielać wiernym w czasie liturgii w Wielki Piątek. Tam również można pozostać na modlitwie adorując Pana, który „do końca nas umiłował”. Po zakończeniu Mszy św. obnaża się ołtarz, na którym sprawowano liturgię. Z kościoła wynosi się krzyże, a te, które pozostają, powinny zostać zasłonięte. Zapada święte milczenie.
ks. Grzegorz Michalczyk
Współcześni chrześcijanie na ogół wiedzą, że w Kościele katolickim istnieje okres 40 dni Wielkiego Postu, mało jest natomiast tych, którzy znają i właściwie przeżywają okres 50 dni radości paschalnej.
Prawie równocześnie z powstaniem Święta Paschy dokumenty odnotowują, że trwa ono 50 dni. Wszystkie te dni, według Tertuliana żyjącego na przełomie II i III wieku, powinny być obchodzone w wielkiej radości. Stanowią one jedno święto, które – jak mówi św. Ireneusz żyjący również w II wieku – ma tę samą wagę co niedziela.
Tydzień tygodni
Pięćdziesiątnica żydowska (50 dni po Święcie Paschy) była świętem żniw i pamiątką zawarcia przymierza pod Synajem. Pięćdziesiątnica chrześcijańska to 50 dni, z których każdy ma tę samą wartość i tę samą funkcję. Chrześcijanie pierwszych wieków modlą się w tym czasie w postawie stojącej, nie zachowują żadnych postów (nawet w piątki), równocześnie okres ten jest najwłaściwszym czasem do udzielania chrztu świętego.
Ale niedziela jest równocześnie dniem pierwszym i ósmym. Wielka Niedziela, którą stanowi Pięćdziesiątnica, zaczyna się Dniem Zmartwychwstania i trwa przez osiem niedziel – ostatnia to Niedziela Zesłania Ducha Świętego. Jest więc ona oktawą niedziel i „tygodniem tygodni”. Zaakcentowanie oktawy niedziel podkreśla eschatologiczny charakter Pięćdziesiątnicy paschalnej.
Święty Bazyli wyjaśniał: „Cała Pięćdziesiątnica przypomina nam o Zmartwychwstaniu, którego oczekujemy w przyszłym wieku”. Ojcowie Kościoła głoszą taką naukę jeszcze w V wieku. Niestety, już w tamtych czasach zaczyna się deformacja tego najstarszego okresu, który dla życia chrześcijanina – zdaniem niektórych komentatorów – ważniejszy jest niż okres czterdziestu dni Wielkiego Postu.
Dzieje pięćdziesięciu dni Zmartwychwstania
(…)
… podobnie jak samo święto Zmartwychwstania , również święto 50 dni po Zmartwychwstaniu uległo zniekształceniom. Pierwszym tego powodem był fakt licznych chrztów w epoce pokoju konstantyńskiego. Obok I niedzieli wielkanocnej zaczęto udzielać tego sakramentu również i w niedzielę 50 dnia. Ten fakt spowodował zorganizowanie drugiej oktawy – po ostatniej niedzieli wielkanocnej (w IV wieku) oraz wprowadzenie postu w sobotę przed tą niedzielą (w VI wieku).
Dalszym krokiem „szatkującym” jednolity okres 50 dni stało się zorganizowanie w IX wieku w Rzymie Dni Krzyżowych przed Wniebowstąpieniem. I tak zamiast 50 dni okresu wielkanocnego naliczano ich aż 56, przerywanych dniami modlitwy na kolanach i postem. Z upływem wieków w niedziele Zmartwychwstania organizowano uroczystości świętych i w ten sposób prawdę o powstaniu Pana z martwych zepchnięto na drugi plan.
Dopiero reforma Soboru Watykańskiego II przywróciła pierwotny kształt Pięćdziesiątnicy radości paschalnej. Zniesiono wówczas oktawę uroczystości Zesłania Ducha Świętego, dzięki czemu mamy znów okres 50 dni. Zniesiono też post przed tym świętem w sobotę. Dni Krzyżowe można w poszczególnych regionach organizować poza czasem paschalnym, natomiast przez te 50 dni przy ołtarzu powinno być miejsce tylko dla Paschału. W owe osiem niedziel powinno się też odprawiać Eucharystię jedynie o Zmartwychwstaniu.
Mystagogia chrzcielna
Obecnie okres wielkanocny zaczyna się w niedzielę Zmartwychwstania (równocześnie jest to trzeci dzień Triduum Paschalnego i pierwszy dzień oktawy chrzcielnej), kończy natomiast niedzielą Zesłania Ducha Świętego w 50 dniu.
Oktawa chrzcielna Zmartwychwstania, podobnie jak osiem niedziel Pięćdziesiątnicy, nie dopuszcza innych obchodów. Tradycja ta narodziła się w IV wieku jako ośmiodniowy okres mystagogii chrzcielnej (czyli wtajemniczenia w prawdę o chrzcie). Świadczy o tym między innymi św. Augustyn, który w oktawie wielkanocnej codziennie odprawiał dwa razy Eucharystię – jedną z neofitami (czyli nowo ochrzczonymi), drugą z całą wspólnotą wiernych. Podobnie działo się w Mediolanie, Hiszpanii i Galii.
Uczestnictwo we Mszy św. każdego dnia oktawy ułatwiał fakt, że od 389 roku wszystkie te dni były wolne od pracy – podobnie jak podczas Triduum.
(…)
Nad wszystkimi problemami tego okresu trzeba zauważyć jedną najważniejszą prawdę – Chrystus zmartwychwstał i my zmartwychwstaniemy. Kościół przypomina i woła głośno o tym przez 50 dni: od Wielkiej Nocy do niedzieli Zesłania Ducha Świętego.
ks. St. Hartlieb, Okruchy ze skarbca liturgii, Poznań 2001
(podkr. drib)