W liturgii dzisiejszej niedzieli słyszymy fragment Księgi Koheleta. To zaledwie cztery wersety z tej księgi. Tchną pesymizmem. „Marność nad marnościami – powiada Kohelet – marność nad marnościami, wszystko jest marnością.” Słyszymy słowa, ukazujące pełną niesprawiedliwości i – wydaje się – bezsensu wizję życia człowieka: „Cóż bowiem ma człowiek z wszelkiego swego trudu i z pracy ducha swego, którą mozoli się pod słońcem? Bo wszystkie dni jego są cierpieniem, a zajęcia jego utrapieniem.” Dominantą w refleksjach Koheleta jest „marność”. Powracać będzie jak mantra, kładąc się cieniem na ukazywanych w księdze aspektach ludzkiego życia, aktywności człowieka, relacjach, w których trwa, dóbr, które zdobył. Towarzyszyć będzie mędrcowi w jego poszukiwaniach sensu, rozczarowaniach przemijalnością, niepokoju, rodzącego się z niemożności zrozumienia Bożych dzieł i planów. Czy jednak ma prowadzić do pogardy wobec świata? Co chce nam przekazać mędrzec Kohelet w swej refleksji nad sensem ludzkiego życia?
„Vanitas vanitatum, et omnia vanitas” – przetłumaczył św. Hieronim w Wulgacie hebrajskie słowa Koheleta. To właśnie jego przekład i czerpiące z niego polskie: „marność nad marnościami, wszystko jest marnością”, stał się tradycyjnym tłumaczeniem, rozbudzając przez wieki fascynację (i frustrację zarazem) związaną ze śmiercią i przemijaniem. Wydaje się, że Kohelet stawia jednak akcent w innym miejscu. Użyte przez niego hebrajskie słowo „hewel”, pojawiające się aż trzydzieści osiem razy w jego księdze, to w pierwszej kolejności: „para”, „oddech”, „powiew”. Można więc słowa mędrca tłumaczyć
(czyni tak Biblia Ekumeniczna): „Ulotne, jakże ulotne – mówi Kohelet – ulotne, jakże ulotne, wszystko jest takie ulotne”. W „ulotności” Koheleta nie ma pogardy dla świata. Jest przestroga przed zbytnim przywiązaniem do tego, co w nim znajdujemy. Kohelet potrafi jednak cieszyć się życiem. Docenia je. Potrafi powiedzieć: „Nie ma nic lepszego dla człowieka niż jeść, pić i czerpać zadowolenie ze swej pracy. A to – jak się przekonałem – jest darem z ręki Boga.” Zawsze jednak będzie przypominał o kruchości ludzkiego życia, o przemijaniu: „Przyjrzałem się wszystkiemu, co dzieje się pod słońcem i doszedłem do wniosku, że wszystko jest ulotne i podobne do wiatru”. Przypomina młodzieńcowi: „Pamiętaj o swoim Stwórcy za dni młodości, zanim nadejdzie czas udręki…” Ale nawet ostatnie słowa Koheleta, będące poruszającym poematem o przemijaniu i odchodzeniu, niosą w sobie iskrę nadziei. Jakby swoją intuicją chciał nas przygotować na to, co wieczne…
„Odchodzi człowiek do swego domu wiecznego,
a płaczki już krążą po zaułkach.
Lada chwila pęknie srebrna nić,
roztrzaska się czasza ze złota,
dzban stłucze się przy źródle,
do studni runie złamany kołowrót.
Proch powróci do ziemi, z której powstał,
duch powróci do Boga, który go dał.
Ulotne, jakże ulotne – mówi Kohelet – wszystko jest takie ulotne.”
ks. Grzegorz Michalczyk (za aleteia.pl)