Bieżące

Jeśli idziemy w eucharystycznej procesji, to nie po to, by demonstrować przeciw komuś, by pokazać, że nas jest wielu, czy też zaprotestować wobec wydarzeń sprzecznych z naszym światopoglądem.

Niezwykła moc Boga

„Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb, dzięki uczyniwszy, połamał…” Kiedy apostoł Paweł pisał w liście do chrześcijan w Koryncie te słowa, minęło ponad 20 lat od tamtego paschalnego wieczoru w Jerozolimie. Pawła tam wtedy nie było. Ale pisze niemal jak naoczny świadek, podkreślając: „od Pana przyjąłem to, co Wam przekazałem”.

Kilka lat wcześniej, gdy ewangelizował mieszkańców Koryntu, powtarzał im to wiele razy: „połamał chleb i powiedział: << To jest moje Ciało za Was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę! >>. Podobnie wziął kielich, po skończeniu wieczerzy, mówiąc: <<Ten kielich jest Nowym Przymierzem w mojej Krwi. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę!>>”.

Ryt żydowskiej Paschy, łamany chleb, podnoszony w świątecznym toaście kielich z winem nabierały w opisie Pawła zupełnie nowego znaczenia.

Wielu Koryntian, podobnie jak wielu dzisiejszych chrześcijan, nie znało paschalnej tradycji Izraela. Rozumieli jednak, że w tych przywołanych przez Pana gestach, słowach i znakach starożytnej paschalnej uczty zakodowana jest niezwykła moc Boga.

 

To czyńcie na moją pamiątkę

Łamiąc przaśny chleb, który stał się Jego Ciałem i podając uczniom kielich wina – swojej Krwi, Jezus dwukrotnie poleca: „To czyńcie na moją pamiątkę”. Echo tych słów powraca w każdej mszy świętej. Do czego nas przynaglają?

Wydaje się, że Jezus chce, aby to wszystko, co oznacza ryt Paschy, a co w Nim znalazło swoje wypełnienie, mogło trwać nieprzerwanie, aż do Jego powtórnego Przyjścia. „To” czyńcie. To nie tylko nakaz powtarzania sakramentalnej formuły w liturgii mszy świętej. To przede wszystkim nakaz życia na wzór Jezusa.

„Pamiątka” to nie tylko wspomnienie. W greckim słowie „anamnesis” zawiera się również uobecnienie, a nie tylko wspomnienie Jezusa. Celebrując Eucharystię jesteśmy wezwani do ukazywania w świecie takiej miłości, jaką On kocha.

„Tak niech świeci wasze światło wobec ludzi – mówi Jezus do swych uczniów – aby widzieli wasze dobre czyny i chwalili Ojca, który jest w niebie”. „Światło” – życie w prawdziwej miłości i dobre czyny wobec wszystkich – oto misja chrześcijan trwających dzięki Eucharystii we wspólnocie z Jezusem.

 

Po co chodzimy w procesji Bożego Ciała?

W uroczystość Bożego Ciała, zgodnie z tradycją, wynosimy Najświętszy Sakrament z kościołów, idąc za nim ulicami naszych miast i wsi. Jaki ma to dzisiaj sens? Co i komu chcemy w ten sposób pokazać?

Pan Jezus nie nakazał nam noszenia swego Ciała w procesji. Polecił nam, byśmy je spożywali i pili Jego Krew. Nakazał słuchać Jego słów, żyć zgodnie z nimi i miłować się nawzajem. „To” czyńcie na moją pamiątkę.

Jeśli idziemy w eucharystycznej procesji, to po to, aby publicznie przyznać się do Jezusa i do Jego słów. Nie po to, by demonstrować przeciw komuś, by pokazać, że nas jest wielu, czy też zaprotestować wobec wydarzeń sprzecznych z naszym światopoglądem.

Idziemy za Miłością ukrytą w Chlebie, wierząc, że ona ma moc odmieniać ludzkie życie, prowadzić do jedności, ofiarowywać przebaczenie. Chcemy taką miłością kochać. Żyć jej mocą. Aż Pan powtórnie przyjdzie.

I czytanie: Rdz 14,18-20
Ps 110,1-2.3-4
II czytanie: 1 Kor 11,23-26
Ewangelia: Łk 9,11 b-17

ks. Grzegorz Michalczyk

przedruk z: pl.aleteia.org

Eucharystia – znak i zaproszenie Boga do jedności z ludźmi i ludzi wierzących w Niego między sobą (…) Eucharystia – chleb i wino skrywające realną obecność Boga – Najświętsze Ciało i Krew Chrystusa. Przedmiot wiary dla chrześcijan – najtrudniejszy i weryfikujący tę wiarę…

 Rozmowa z ks. Grzegorzem Michalczykiem o adoracji Najświętszego Sakramentu, istocie Uroczystości Bożego Ciała oraz o cudach eucharystycznych.

 

(Polskie Radio program 1, 23.06.2011)

POSŁUCHAJ

Współcześni chrześcijanie na ogół wiedzą, że w Kościele katolickim istnieje okres 40 dni Wielkiego Postu, mało jest natomiast tych, którzy znają i właściwie przeżywają okres 50 dni radości paschalnej.

Prawie równocześnie z powstaniem Święta Paschy dokumenty odnotowują, że trwa ono 50 dni. Wszystkie te dni, według Tertuliana żyjącego na przełomie II i III wieku, powinny być obchodzone w wielkiej radości. Stanowią one jedno święto, które – jak mówi św. Ireneusz żyjący również w II wieku – ma tę samą wagę co niedziela.

Tydzień tygodni

Pięćdziesiątnica żydowska (50 dni po Święcie Paschy) była świętem żniw i pamiątką zawarcia przymierza pod Synajem. Pięćdziesiątnica chrześcijańska to 50 dni, z których każdy ma tę samą wartość i tę samą funkcję. Chrześcijanie pierwszych wieków modlą się w tym czasie w postawie stojącej, nie zachowują żadnych postów (nawet w piątki), równocześnie okres ten jest najwłaściwszym czasem do udzielania chrztu świętego.

Ale niedziela jest równocześnie dniem pierwszym i ósmym. Wielka Niedziela, którą stanowi Pięćdziesiątnica, zaczyna się Dniem Zmartwychwstania i trwa przez osiem niedziel – ostatnia to Niedziela Zesłania Ducha Świętego. Jest więc ona oktawą niedziel i „tygodniem tygodni”. Zaakcentowanie oktawy niedziel podkreśla eschatologiczny charakter Pięćdziesiątnicy paschalnej.

Święty Bazyli wyjaśniał: „Cała Pięćdziesiątnica przypomina nam o Zmartwychwstaniu, którego oczekujemy w przyszłym wieku”. Ojcowie Kościoła głoszą taką naukę jeszcze w V wieku. Niestety, już w tamtych czasach zaczyna się deformacja tego najstarszego okresu, który dla życia chrześcijanina – zdaniem niektórych komentatorów – ważniejszy jest niż okres czterdziestu dni Wielkiego Postu.

Dzieje pięćdziesięciu dni Zmartwychwstania

(…)

… podobnie jak samo święto Zmartwychwstania , również święto 50 dni po Zmartwychwstaniu uległo zniekształceniom. Pierwszym tego powodem był fakt licznych chrztów w epoce pokoju konstantyńskiego. Obok I niedzieli wielkanocnej zaczęto udzielać tego sakramentu również i w niedzielę 50 dnia. Ten fakt spowodował zorganizowanie drugiej oktawy – po ostatniej niedzieli wielkanocnej (w IV wieku) oraz wprowadzenie postu w sobotę przed tą niedzielą (w VI wieku).

Dalszym krokiem „szatkującym” jednolity okres 50 dni stało się zorganizowanie w IX wieku w Rzymie Dni Krzyżowych przed Wniebowstąpieniem. I tak zamiast 50 dni okresu wielkanocnego naliczano ich aż 56, przerywanych dniami modlitwy na kolanach i postem. Z upływem wieków w niedziele Zmartwychwstania organizowano uroczystości świętych i w ten sposób prawdę o powstaniu Pana z martwych zepchnięto na drugi plan.

Dopiero reforma Soboru Watykańskiego II przywróciła pierwotny kształt Pięćdziesiątnicy radości paschalnej. Zniesiono wówczas oktawę uroczystości Zesłania Ducha Świętego, dzięki czemu mamy znów okres 50 dni. Zniesiono też post przed tym świętem w sobotę. Dni Krzyżowe można w poszczególnych regionach organizować poza czasem paschalnym, natomiast przez te 50 dni przy ołtarzu powinno być miejsce tylko dla Paschału. W owe osiem niedziel powinno się też odprawiać Eucharystię jedynie o Zmartwychwstaniu.

Mystagogia chrzcielna

Obecnie okres wielkanocny zaczyna się w niedzielę Zmartwychwstania (równocześnie jest to trzeci dzień Triduum Paschalnego i pierwszy dzień oktawy chrzcielnej), kończy natomiast niedzielą Zesłania Ducha Świętego w 50 dniu.

Oktawa chrzcielna Zmartwychwstania, podobnie jak osiem niedziel Pięćdziesiątnicy, nie dopuszcza innych obchodów. Tradycja ta narodziła się w IV wieku jako ośmiodniowy okres mystagogii chrzcielnej (czyli wtajemniczenia w prawdę o chrzcie). Świadczy o tym między innymi św. Augustyn, który w oktawie wielkanocnej codziennie odprawiał dwa razy Eucharystię – jedną z neofitami (czyli nowo ochrzczonymi), drugą z całą wspólnotą wiernych. Podobnie działo się w Mediolanie, Hiszpanii i Galii.

Uczestnictwo we Mszy św. każdego dnia oktawy ułatwiał fakt, że od 389 roku wszystkie te dni były wolne od pracy – podobnie jak podczas Triduum.

(…)

Nad wszystkimi problemami tego okresu trzeba zauważyć jedną najważniejszą prawdę – Chrystus zmartwychwstał i my zmartwychwstaniemy. Kościół przypomina i woła głośno o tym przez 50 dni: od Wielkiej Nocy do niedzieli Zesłania Ducha Świętego.

ks. St. Hartlieb, Okruchy ze skarbca liturgii, Poznań 2001
(podkr. drib)

Gdy przyjmujemy ze skruchą na swe głowy pokutny znak popiołu, powinniśmy tęsknić (już w popielec!) za nocą, w którą z płonącymi świecami w rękach odnowimy swoje chrzcielne przyrzeczenia, towarzysząc tym, którzy zanurzają się w chrzcielnym zdroju, by otrzymać nowe życie.

Skojarzenia

Jakie są nasze skojarzenia, gdy słyszymy hasło: Wielki Post? Już sama nazwa wydaje się coś sugerować. Powstrzymanie się od jedzenia, asceza, wyrzeczenie się czegoś, co lubimy (och, te słodycze!), jakieś postanowienia, które tradycyjnie podejmujemy… To wszystko oczywiście nie jest bez znaczenia, ale z pewnością nie należy do wielkopostnych priorytetów. Łacińska nazwa tego liturgicznego okresu brzmi: Quadragesima. Czterdziestnica. Czterdzieści dni przygotowania do Paschy. I to jest fundament. Wszystkie wielkopostne obrzędy, nabożeństwa, tradycje i zwyczaje mają sens o tyle, o ile pozwalają nam dostrzec rysujący się przed nami horyzont Paschy. Do niej zmierzamy przez te czterdzieści dni i do jej owocnego przeżycia mamy się przygotować.

Dlaczego warto o tym przypominać? Dlatego, że Wielki Post traktowany jest nieraz jako czas od Wielkanocy kompletnie niezależny. Ot, taki okres „oryginalnej diety”, w którym bardziej chcemy udowodnić sobie siłę swej woli, albo uzyskać upragnioną wagę, niż myśleć o własnym nawróceniu i pragnieniu, by na nowo odkryć dar swego chrztu. A to właśnie jest sprawą absolutnie podstawową. Gdy przyjmujemy ze skruchą na swe głowy pokutny znak popiołu, powinniśmy tęsknić (już w popielec!) za nocą, w którą z płonącymi świecami w rękach odnowimy swoje chrzcielne przyrzeczenia, towarzysząc tym, którzy zanurzają się w chrzcielnym zdroju, by otrzymać nowe życie.

Metanoja i pasja

Są kościoły, gdzie w środę popielcową śpiewa się pasyjne pieśni. To dziwne. Wyśpiewane w popielec „Wisi na krzyżu” zdaje się sugerować, że zamiast pierwszej wielkopostnej niedzieli i kolejnych tygodni paschalnego przygotowania za kilka dni przeżywać będziemy rezurekcję… Warto wiedzieć, że Wielki Post ma dwie części, odmienne w swym liturgicznym i teologicznym wyrazie. Zanim wejdziemy w przeżywanie czasu pasyjnego i kontemplację męki Pana, będącą zwieńczeniem Wielkiego Postu, trwamy przez kilka tygodni w części pokutnej. To w niej często rozbrzmiewa wezwanie „Nawracajcie się” (gr. metanoeite). W tym kontekście słyszymy zachętę do ascezy, głębszej modlitwy, pełnienia dzieł miłosierdzia (jałmużny). To również czas towarzyszenia katechumenom, przeżywającym ostatni etap przygotowań do przyjęcia sakramentów chrześcijańskiego wtajemniczenia. Towarzyszenie to ma najczęściej w naszych warunkach charakter symboliczny. Rzadko zdarza się bowiem w naszych parafiach, że możemy realnie towarzyszyć dorosłym osobom przygotowującym się do chrztu. Jeśli są parafie, gdzie tak się dzieje, to członkowie parafialnej wspólnoty mają niezwykłą okazję przeżywania wraz z katechumenami liturgii skrutyniów, które miały ogromny wpływ na kształt Wielkiego Postu.
Od samego początku w centrum przeżywania przez chrześcijan swojej wiary była Wielkanoc (Pascha) i jej „cotygodniowa miniatura”, czyli niedziela. Zgromadzenie wierzących w pierwszy dzień tygodnia stanowiło wręcz znak rozpoznawczy chrześcijan. O uczestnictwo w niedzielnej Eucharystii troszczono się nawet w okresach okrutnych prześladowań, gdy obecność na liturgicznym zgromadzeniu groziła nawet śmiercią.

Najstarsze wzmianki o przedwielkanocnym poście pochodzą z III w.

W IV w. pewna bystra i wścibska pątniczka Egeria, odwiedzająca Ziemię Świętą, wspomina w swoich pamiętnikach o czterdziestodniowym okresie pokuty. Dzięki jej pamiętnikom i dociekliwości mamy dziś kapitalne relacje z wielkopostnych i paschalnych liturgii z Jerozolimy tamtego czasu. Liczba postnych dni nie zmieniła się właściwie aż do dziś, choć był czas, gdy przeżywano jeszcze dodatkowo tzw. niedziele przedpościa – Pięćdziesiątnicę (nie mylić z Zesłaniem Ducha Świętego!), Sześćdziesiątnicę i Siedemdziesiątnicę. Generalnie przez setki lat na rozwój i kształt Wielkiego Postu miały wpływ przede wszystkim cztery czynniki: przygotowanie kandydatów do sakramentu chrztu św. (szczególnie tzw. skrutynia, o których jeszcze poniżej), publiczna pokuta (od obrzędu posypywania głów publicznych pokutników wzięła się np. tradycja Środy Popielcowej), liturgie stacyjne (dziś do nich w wielu miejscach się powraca, łącząc zgodnie z rzymską tradycją poszczególne etapy Wielkiego Postu ze zgromadzeniami w najważniejszych kościołach miasta), wreszcie wspomniane już przez nas dni przeżywania męki Pańskiej.

A jak jest dzisiaj?

Oddajmy głos Mszałowi Rzymskiemu: „Okres Wielkiego Postu służy przygotowaniu do obchodu Paschy. Liturgia wielkopostna przygotowuje katechumenów do obchodu Paschalnego Misterium przez różne stopnie wtajemniczenia chrześcijańskiego, a wiernych przez wspomnienie przyjętego chrztu i pełnienie pokuty”. Wielki Post rozpoczyna się w Środę Popielcową (to najczęściej wiemy) i trwa – uwaga – do wielkoczwartkowej Mszy Wieczerzy Pańskiej wyłącznie. A więc z chwilą rozpoczęcia liturgii w wieczór Wielkiego Czwartku kończy się czas Wielkiego Postu, a zaczyna się święte Triduum Paschalne, czyli szczytowy moment całego roku liturgicznego. Wielki Post przełamuje też dotychczasową muzyczną i estetyczną konwencję liturgii. W śpiewach mszalnych ginie na czterdzieści dni zawołanie „alleluja”, nie śpiewa się hymnu „Chwała na wysokości Bogu”, organy grają tylko dla towarzyszenia śpiewom (nie ma gry solowej na instrumentach muzycznych), więcej jest treści związanych z wezwaniem do nawrócenia, czynienia pokuty i miłosierdzia. W liturgii dominuje kolor fioletowy, ołtarzy nie ozdabia się kwiatami. W ostatniej, pasyjnej części okresu zachowuje się często zwyczaj zasłaniania krzyży i obrazów w kościele. Warto zwrócić uwagę na bogactwo liturgii Słowa, zwłaszcza w niedziele wielkopostne. Każdy z cyklów niedzielnych czytań biblijnych (cykle A, B, C – zmieniające się co roku) ma swoje szczególne motywy tematyczne. Najbardziej charakterystyczne są chrzcielne motywy w roku „A”, gdzie w 3, 4 i 5 niedzielę Wielkiego Postu (niedziele, w które przygotowujący się do chrztu przeżywają swoje skrutynia, czyli liturgie ze szczególną modlitwą i egzorcyzmem odmawianym nad katechumenami) pojawiają się teksty Ewangelii ukazujące znaczenie sakramentalnego obmycia. Mowa jest o głębszym poznaniu Chrystusa Odkupiciela, który jest wodą żywą (por. Ewangelia o Samarytance), światłem (por. Ewangelia o niewidomym od urodzenia), zmartwychwstaniem i życiem (por. Ewangelia o wskrzeszeniu Łazarza). Wśród pozaliturgicznych obrzędów wielkopostnych najbardziej znanym jest nabożeństwo Drogi Krzyżowej (odprawianej zazwyczaj w piątki) i Gorzkich Żali (śpiewanych najczęściej w niedziele wielkopostne). Dużą popularnością cieszą się wciąż rekolekcje wielkopostne. Do mniej praktykowanych zwyczajów (niestety, ale to już problem zrozumienia sprawy przez duszpasterzy) należą nabożeństwa pokutne, czyli liturgie Słowa połączone ze wspólną modlitwą i indywidualną spowiedzią.

Tajemnica czterdziestu dni

Tajemnica (łac. sacramentum, gr. mysterion). Tak o paschalnej Czterdziestnicy mówi tekst kolekty – modlitwy pierwszej niedzieli Wielkiego Postu w Mszale Rzymskim. W polskim tłumaczeniu mszału to ważne słowo ginie. Zostają tylko „ćwiczenia wielkopostne”… Ale warto sobie uświadomić, że te czterdzieści dni paschalnego przygotowania to „sacramentum”. Tajemnica-misterium Bożego działania wobec człowieka. W drodze do Paschy, na którą czekamy. Czterdzieści dni… Wyruszajmy!

Ks. Grzegorz Michalczyk