Szkoła liturgiczna

Udział w kapłańskiej misji Chrystusa jest przekazywany w sakramentalnym rycie święceń biskupów i prezbiterów. Charyzmat władzy posługiwania został związany ze znakiem, widzialnym i skutecznym, spełnianym przez objętych sukcesją apostolską biskupów. Tym znakiem jest włożenie rąk z prośbą do Boga (epikleza), aby przyjmujący święcenia otrzymał szczególny dar Ducha Świętego wraz z władzą konieczną do wykonywania nakładanych nań zadań.

Obdarzeni kapłaństwem posługiwania stają się kapłanami nie na mocy jakiegoś wyznaczenia lub wyboru. Są oni wyświęceni (konsekrowani) w uroczystym rycie sakramentalnym, którego istotnym składnikiem jest nałożenie rąk biskupich. Duch Święty udziela im wtedy specjalnej łaski uczestnictwa w namaszczeniu Chrystusa (por. Łk 4,18). Podobnie jak przy chrzcie i bierzmowaniu, dokonuje się w czasie święceń coś definitywnego i nieodwołalnego: otrzymuje się „charakter sakramentalny”, pieczęć, niezatarte znamię. Zachodzi upodobnienie do Chrystusa – Najwyższego Kapłana Nowego Testamentu, aby odtąd działać w Jego imieniu w Kościele.

To związek z kapłaństwem Chrystusa i Apostołów wprowadza w samą istotę kapłaństwa udzielanego na drodze święceń. Sakrament święceń daje udział w kapłańskiej misji i funkcji Chrystusa, jest więc kontynuacją udzielonej Apostołom mocy, przekazywanej od nich w ciągu wieków innym w celu kontynuacji zbawczej misji Jezusa Chrystusa w świecie. Udział w kapłaństwie Chrystusa zostaje przekazywany, na zasadzie sukcesji apostolskiej, bezpośrednio biskupom, a przez nich również ich pomocnikom – prezbiterom.

Mówiąc o kapłanach, czyli uczestniczących w kapłaństwie Chrystusa, wciąż jeszcze ma się na myśli księży, czyli prezbiterów. Jest to pozostałość dawnego pojmowania sakramentu, który przypisywano często na równi biskupom i prezbiterom. Jednak papież Pius XII w konstytucji o sakramencie święceń (Sacramentum ordinis) definitywnie rozstrzygnął sprawę, że sakrament ten dopuszcza ustopniowanie i że biskupstwo jest najwyższym stopniem kapłaństwa hierarchicznego. Ale gdy chodzi o sukcesję apostolską, trzeba konsekwentnie stwierdzić, że kapłaństwo posługi zostaje udzielone w pierwszym rzędzie biskupom, a dopiero w drugim rzędzie prezbiterom.

Jest jeszcze trzeci, najniższy stopień udziału w posługiwaniu religijnym, otrzymanego na mocy święceń, a mianowicie diakonat. Zakres posługi diakonatu jest dość wąski. Takim ukazują go teksty nowotestamentalne. Ponadto od średniowiecza aż do II Soboru Watykańskiego stanowił diakonat tylko stan przejściowy. Był traktowany jako stopień w drodze do prezbiteratu i w przygotowaniu do niego znajdował swój sens i uzasadnienie. Na ostatnim soborze rzecz uległa zmianie i w niektórych krajach wyświęcono już wielu diakonów do stałej posługi w liturgii, katechezie i dziełach miłosierdzia chrześcijańskiego.

(ks. St. Olejnik, Teologia moralna życia osobistego, s. 264-265)

Wszystkie sakramenty pochodzą od Chrystusa i są wyrazem Jego miłości ku ludziom. Eucharystia objawia jednak tę miłość w sposób najbardziej wydatny; zawiera w sobie najgodniejszy dar – samego Jezusa. Ona też stanowi szczególne źródło uświęcenia, daje bowiem najściślejszy kontakt z Jezusem w dialogu miłości z Nim. Jest szczytowym punktem inicjacji sakramentalnej, czyli pogłębiania zjednoczenia z Chrystusem w dialogu miłości, tego zjednoczenia, które zaczyna się w sakramencie chrztu, a pogłębia przez bierzmowanie.

W Eucharystii przychodzi Jezus do ludzi jako pokarm, pod postacią chleba i wina. Jego Ciało i Krew zawarte pod tymi postaciami wnoszą  umocnienie i uświęcenie ducha, a jednocześnie zapowiedź i nadzieję zmartwychwstania ciała. Działanie Eucharystii jako pokarmu ukazują słowa samego Chrystusa w relacji św. Jana: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje ciało i krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim” (J 6, 53-56).

Znakiem sakramentalnym są postacie chleba i wina, nad którymi zostały wymówione przez kapłana odpowiednie słowa konsekracji. Otóż ten  znak daje jedyną i nieporównywalną szansę spotkania z Chrystusem, a przez to również – możność otrzymania od Niego nadprzyrodzonego życia. Dzięki ścisłemu zjednoczeniu z Nim chrześcijanin przyjmujący Komunię przyjmuje w siebie żywe źródło Bożego życia i poddaje się działaniu Bożej miłości.

Stanowiąc bardzo ścisłe zjednoczenie z Chrystusem uwielbionym jest też Eucharystia środkiem i drogą pogłębionej łączności z Kościołem. Chrystus żyje bowiem i działa w swym Kościele. Kościół stanowi Mistyczne Ciało, którego Chrystus jest Głową. Temu Ciału udziela Chrystus przez Ducha Świętego bogactwa nadprzyrodzonego życia. Otóż zjednoczenie eucharystyczne z Chrystusem wnosi też żywą i bliską łączność z nadprzyrodzoną wspólnotą Ludu Bożego. Komunia ubogaca darem Bożym Wspólnotę. Sakrament Eucharystii jest źródłem uświęcenia całego Ludu Bożego.

W szczególny sposób trzeba podkreślić społeczny charakter omawianego sakramentu. Powstał on w czasie wieczerzy pożegnalnej spożywanej przez Chrystusa z uczniami i pozostał ucztą braterską chrześcijan. Jezus karmi w niej ciągle tych, którzy weń uwierzyli, swym Ciałem i Krwią, przypominając i uobecniając im swą mękę i zmartwychwstanie oraz dając im w ten sposób zadatek uczty niebieskiej. Ta uczta przy wspólnym stole z Jezusem jest zarówno znakiem, jak i umocnieniem braterskiej jedności wiernych w Kościołach lokalnych, a przez nie we wspólnocie Kościoła powszechnego. Od tej wspólnoty nie odcinają się ci, którzy przyjmują Komunię Eucharystyczną indywidualnie, nawet – jak w przypadku choroby – w domu. Właśnie Chrystus w Komunii, będący chlebem dusz, łączy ich ze wspólnotą.

Od najwcześniejszych czasów chrześcijaństwa Eucharystia była uważana za ważny, nawet istotny czynnik budowania Kościoła jako wspólnoty miłości. Ostatnia Wieczerza, na której Jezus ustanowił ten sakrament, w relacji św. Jana zaczyna się od stwierdzenia, że Jezus umiłował swych uczniów do końca (por. J 13, 1), a potem ukazuje, jak raz po raz zachęca ich do wzajemnej miłości. To tu właśnie padają słowa Jezusa o miłości wzajemnej jako nowym, Jezusowym przykazaniu (por. J 13, 34). Jak też rozumiał spożywanie Eucharystii – jako braterską ucztę miłości, w której Jezus karmi swych uczniów Ciałem i Krwią swoją – Kościół apostolski. To był znak wspólnoty i źródło umacniania jedności Kościoła. Stwierdza to św. Paweł: „Ponieważ jeden jest chleb, przeto my tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba” (1 Kor 10, 17).

 

(ks. St. Olejnik, Teologia moralna życia osobistego, s. 52-53)

„Zdolny do przyjęcia chrztu jest każdy człowiek jeszcze nieochrzczony”. Taką odpowiedź znajdujemy w Kodeksie Prawa Kanonicznego i Katechizmie Kościoła Katolickiego. Pragnienie chrztu musi jednak wiązać się z wiarą. Tę zależność ukazuje nam już ewangelia (por. Mk 16,16). Kiedy do chrztu przygotowuje się osoba dorosła, sama wyznaje tę wiarę i wyraża pragnienia życia z nią zgodnego. Jednak od najdawniejszych czasów Kościół udziela też chrztu dzieciom. Czyni to – przede wszystkim – w imię wiary rodziców i chrzestnych dziecka, proszących o chrzest dla niego. Wiara zaś związana jest nierozłącznie ze wspólnotą wierzących. Każdy wierny może wierzyć jedynie w wierze Kościoła. Nie chodzi bowiem w wierze chrześcijańskiej o przekonanie, że „jest jakaś Siła Wyższa”, że „jest coś więcej, jakiś Absolut” itp. Wiara chrześcijańska jest przede wszystkim zawierzeniem Bogu, który z miłością objawia się człowiekowi, najpełniej – i ostatecznie – w Jezusie Chrystusie. Jest również przyjęciem prawdy, jaką Bóg objawia, a Kościół głosi. Apostoł Paweł w tym kontekście mówi o „posłuszeństwie wiary” (por. Rz 16,26), czyli poddaniu się w sposób wolny usłyszanemu słowu, ponieważ jego prawda została zagwarantowana przez Boga. Jednak wiara bez uczynków jest martwa (por. Jk 2,26). Stąd wzrastanie w wierze wiązać się musi z przyjęciem pewnego stylu życia, z ewangeliczną logiką postępowania, z jasnymi kryteriami dokonywania ocen i podejmowania życiowych wyborów. O taką właśnie wiarę rodziców i chrzestnych pytamy przy okazji chrztu ich dziecka. Oni sami żyjąc zgodnie z wiarą wyznają ją, ręcząc, że przekażą ją także, niczym najcenniejszy skarb, swemu dziecku, które chcą doprowadzić do spotkania z Chrystusem.

Co jednak uczynić, gdy rodzice proszący o sakrament chrztu dla swego dziecka jednocześnie nie akceptują nauczania Kościoła co do zasad wiary, moralności i chrześcijańskiego charakteru małżeństwa? Na przykład gdy rodzice, nie mając przeszkód do zawarcia sakramentalnego małżeństwa, nie czynią tego, pozostając z własnej woli w wolnym związku? Otóż jeżeli zachodzi poważna wątpliwość, czy będą w stanie (oni i chrzestni) wystarczająco troszczyć się o przekazanie wiary swemu dziecku (także przez świadectwo własnego życia), trzeba nieraz wziąć pod uwagę możliwość odłożenia chrztu.

W tym kontekście warto też zwrócić uwagę na rolę chrzestnych i na kryteria, jakie spełniać muszą osoby wybierane do tej misji. Do pełnienia funkcji chrzestnych mogą być dopuszczone osoby, które przyjęły sakrament bierzmowania i są – jak wskazuje Katechizm Kościoła Katolickiego – „głęboko wierzące, a także zdolne i gotowe służyć pomocą nowo ochrzczonemu na drodze życia chrześcijańskiego” (nr 1255). Nie jest to funkcja świecka, ale religijna. Rodzice dziecka winni więc do niej przedstawiać osoby, które spełniają wymogi religijno-moralne. Nie wystarczy tylko to, że należą do rodziny lub są przyjaciółmi. Najważniejsze, by byli przyjaciółmi Pana Jezusa i odnajdowali swoje miejsce w rodzinie, jaką jest Jego Kościół.

Najświętsza Eucharystia dopełnia wtajemniczenie chrześcijańskie. Ci, którzy przez chrzest zostali wyniesieni do godności królewskiego kapłaństwa, a przez bierzmowanie zostali głębiej upodobnieni do Chrystusa, za pośrednictwem Eucharystii uczestniczą razem z całą wspólnotą w ofierze Pana” (Katechizm Kościoła Katolickiego). Czy nie dziwią nas te słowa katechizmu? Jesteśmy przecież przyzwyczajeni, że sakrament Eucharystii przyjmowany jest po raz pierwszy przez ośmioletnie dzieci. Bierzmowanie zaś najczęściej udzielane jest nastolatkom, a nierzadko też ludziom zupełnie dorosłym. Często mówi się nawet, że Bierzmowanie jest sakramentem chrześcijańskiej dojrzałości. Z tekstu katechizmu wynika raczej, że to Eucharystia jest sakramentem dojrzałości chrześcijańskiej, jest bowiem dopełnieniem wtajemniczenia chrześcijańskiego. Sto lat temu święty papież Pius X zezwolił (a wręcz nakazał), by Komunii świętej udzielano dzieciom, gdy osiągnęły tzw. wiek rozeznania (ok. siódmego roku życia). Wtedy właśnie rozpoczęła się znana nam wszystkim doskonale tradycja udzielania Eucharystii dzieciom.

Nie zmienia to jednak faktu, że Eucharystia jest szczytem (i źródłem) życia chrześcijańskiego. Warto zauważyć, że gdy sakrament Chrztu przyjmują dorośli, w ramach tego samego obrzędu dokonującego się w czasie Mszy świętej udzielane są wszystkie trzy sakramenty wtajemniczenia chrześcijańskiego: Chrzest, Bierzmowanie i Eucharystia – w takiej właśnie kolejności. W naszej praktyce duszpasterskiej udzielanie tych sakramentów rozłożono na lata (ale np. w Kościołach prawosławnych wszystkie trzy udzielane są niemowlakom). Gdy – po decyzji Piusa X – Eucharystii zaczęto udzielać dzieciom, zmieniła się kolejność przyjmowanych sakramentów, a sakrament Bierzmowania (wcześniej często w praktyce duszpasterskiej niedoceniany) zaczął być traktowany jako synonim duchowej dojrzałości.

Podobnie jak istnieje niebezpieczeństwo prostego utożsamienia chrześcijanina z porządnym człowiekiem (tak jakby nie było porządnych ludzi poza chrześcijaństwem), tak istnieć może pokusa uznania sakramentów za coś w rodzaju należących się każdemu bezwarunkowo, niejako „z rozdzielnika”, praw (jak prawa człowieka, prawo do wolności słowa, prawo do nietykalności osobistej itp.). Nic bardziej błędnego. Przede wszystkim dlatego, że sakramenty są znakami oraz środkami wyrażania i umacniania wiary i uświęcania człowieka. Nie należą się więc każdemu, ale są dla ludzi przygotowanych do ich przyjęcia i wykazujących stosowną do swego wieku wiarę.

Przyjęcie sakramentów bez odpowiedniej wiary niesie ze sobą niebezpieczeństwo magicznego ich pojmowania i takiego też korzystania z nich. Dodatkowo dochodzi niebezpieczeństwo traktowania duszpasterza nie jako ojca wspólnoty, przez swą posługę reprezentującego Chrystusa i Kościół, ale jako urzędnika świadczącego określone usługi. Nie można więc np. udzielać sakramentów osobom, które dobrowolnie i świadomie, a przy tym często w sposób publiczny, odrzucają nauczanie Ewangelii i Kościoła w podstawowych zagadnieniach moralnych lub nie akceptują wspólnoty Kościoła, mającej także wymiar hierarchiczny.

Oczywiście taka decyzja zawsze musi być poprzedzona życzliwą rozmową i pragnieniem – ze strony duszpasterza – poznania rzeczywistych motywów decyzji tych osób. Jeśli jednak są one definitywnie zamknięte na pomoc w zrozumieniu i uznaniu nauki Kościoła, należy jasno takim osobom uświadomić, że to nie Kościół odmawia im sakramentów, lecz one same nie spełniają koniecznych warunków do ich godnego i właściwego przyjęcia.

W kolejnych  odcinkach Szkoły Liturgicznej postaramy się wyjaśnić najważniejsze kwestie dotyczące poszczególnych sakramentów.