Szkoła liturgiczna

Ostatni tydzień Adwentu to czas, kiedy w liturgii Kościół przygotowuje się do przyjęcia Zbawcy świata. Przez liturgię prowadzą nas tzw. Wielkie antyfony (tzw. antyfony „O”). Tradycja przypisuje je św. Grzegorzowi Wielkiemu, a obecny ich układ powstał dzięki Amalariuszowi z Metzu (IX w.).
Są to antyfony do Magnificat w nieszporach, a po reformie liturgicznej znalazły się one także – w skróconej formie – we Mszy świętej, jako wersety aklamacji przed Ewangelią.

Antyfony, których treść jest zaczerpnięta z ksiąg Starego Testamentu, zaczynają się od słów: O Sapientia (Mądrości); O Adonai (Panie); O radix (Korzeniu); O clavis (Kluczu Dawida); O oriens (Wschodzie); O rex (Królu); O Emmanuel (Emmanuelu).

W tłumaczeniu polskim stanowią siedem kolejnych zwrotek pieśni „Mądrości, która z ust Bożych wypływasz”.

Posłuchaj

sanctus.pl

Czerwiec jest miesiącem poświęconym szczególnie Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Dlaczego Kościół czci Serce Jezusa?

Święto Najświętszego Serca Pana Jezusa jest związane z XVII-wiecznymi objawieniami, jakie miała Małgorzata Alacoque. Objawienia stały się impulsem do tego, aby ustanowić tę uroczystość. Być może dzisiaj forma tego święta jest trochę archaiczna, ale przesłanie jest ponadczasowe. Uroczystość została ustanowiona w konkretnym kontekście, ale sama modlitwa do Serca Jezusowego jest uniwersalna. Serce jest symbolem miłości. Nie chodzi o organ ciała, tylko o miłość Boga, która jest symbolizowana przez Serce Jezusa – serce przebite włócznią na krzyżu. Święto jest ubrane w słowa z epoki, pewnie dzisiaj powiedzielibyśmy inaczej.

Jezus w objawieniach mówi, że Jego Serce tak płonie miłością do ludzi, że te płomienie miłości nie mogą być przez Niego utrzymane – chce otworzyć przed ludźmi tę tajemnicę.

Myślę, że ważne, by z jednej strony zachowywać pewne tradycyjne formy tej pobożności – Litanię do Serca Pana Jezusa, uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa czy  pierwsze piątki miesiąca, które również wywodzą się z objawień Małgorzaty Alacoque.  Z drugiej strony trzeba umieć przełożyć to na konkretny język, by nie pozostawać wyłącznie w tej sferze.  Należy próbować treść tego kultu przełożyć na działanie.

Najważniejszym elementem jest uświadomienie sobie prawdy o tym, że Bóg kocha nas niesamowitą miłością. Jest to miłość, której nie jesteśmy w stanie pojąć. To miłość, która prowadzi Boga aż do tego, by stać się człowiekiem, by zejść na samo dno ludzkiej egzystencji, przyjąć ludzkie grzechy, śmierć, by w ten sposób pogodzić swoją sprawiedliwość z tym ogromem miłości.

Jest to oferta do naśladowania. To bardzo ważne, zwłaszcza w obecnej sytuacji, kiedy trwają spory, podziały, kłótnie, kiedy nie szanujemy siebie nawzajem. Nie można czcić Serca Jezusa, czyli mówić o miłości Boga do człowieka, jednocześnie nie godząc się na to, by kochać drugiego, by być gotowym na bezwarunkowe przebaczenie, żeby wyciągać rękę do pojednania. Inaczej ten kult staje się pewną hipokryzją. Jeżeli tylko czczę tradycyjne formy, ale nie chcę, by treść tego kultu przenikała życie, przemieniała mnie tak, bym stawał się podobnym w swoich reakcjach do Jezusa, którego Serce czczę, wtedy to jest zawieszone w próżni, wtedy jest to wyraz pewnego bluźnierstwa.

Co z tego, że odśpiewam kilka razy Litanię do Naświętszego Serca Pana Jezusa, kiedy uważam taką miłość za głupią, przegraną  i wcale nie chcę tak żyć?

Z jednej strony jest to kult, tradycja i objawienia, a z drugiej strony jest to wezwanie, aby konkretnie opowiedzieć się po stronie tej Miłości, ale myśląc o swoim życiu – o ludziach, których nie lubię, o tych, z którymi nie mam ochoty się pojednać, na widok których ogarnia mnie złość. To jest zadanie, które również płynie z kultu Serca Pana Jezusa.

 

ks. Grzegorz Michalczyk

za: fronda.pl

Święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana obchodzone jest w Kościele od 2013 r., w czwartek po niedzieli Zesłania Ducha Świętego.

Papież Benedykt XVI zaproponował, żeby do kalendarza liturgicznego wprowadzić nowe święto ku czci Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana. Była to odpowiedź Ojca Świętego na postulaty zgłaszane przez różne episkopaty, ale przede wszystkim środowiska zakonne dla upamiętnienia Roku Kapłańskiego, który był obchodzony od 19 czerwca 2009 do 11 czerwca 2010 r. Do tej pory w Mszale Rzymskim była tylko Msza wotywna, którą często kapłani sprawują z okazji pierwszego czwartku miesiąca, gdy w sposób szczególny modlimy się o powołania kapłańskie i dziękujemy Chrystusowi za ustanowienie sakramentu Eucharystii i kapłaństwa.

Benedykt XVI wyznaczył dzień na takie święto – czwartek po niedzieli Zesłania Ducha Świętego, czyli tydzień przed uroczystością najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, zwaną Bożym Ciałem. Nowością była propozycja Ojca Świętego, żeby święto to było fakultatywne, dowolne, i by episkopaty same decydowały, czy takie święto jest w danym kraju potrzebne, czy też nie widzą potrzeby wprowadzenia go do kalendarza i chcą pozostać przy dotychczasowej ilości dni chrystologicznych. W Kościele w Polsce zostało zatwierdzone przez Konferencję Episkopatu Polski podczas 360. Zebrania Plenarnego.

To nowe święto wpisuje się w cykl uroczystości i świąt, szczególnych dni, obchodzonych po zakończeniu cyklu paschalnego. Radość wielkanocna ze Zmartwychwstania Chrystusa i Jego zwycięstwa trwa pięćdziesiąt dni, kończy go uroczysty 50. dzień – Zesłanie Ducha Świętego – który pieczętuje świąteczny okres obchodów liturgicznych. I dopiero po zakończeniu tego okresu w określone dni, mające rangę uroczystości czy święta, powraca się do pewnych tajemnic wiary, które zaistniały w Wydarzeniu Wielkanocnym. Wówczas nie było możliwości świętowania konkretnej tajemnicy, konkretnego aspektu wiary, ponieważ Triduum Paschalne i Wielkanoc zawiera jak w pigułce całą naszą wiarę, to, co jest najważniejsze, więc godzina po godzinie objawiają się kolejne tajemnice, które rozważamy i przeżywamy.

W Wieczerniku w Wielki Czwartek wieczorem świętujemy ustanowienie sakramentu Eucharystii, ale zaraz się zaczyna świętowanie Męki Pańskiej, bo przecież Msza Wielkiego Czwartku zaczyna Triduum Męki Chrystusa. Nie ma czasu na uroczyste obchody ku czci Eucharystii. Dlatego została ustanowiona specjalna uroczystość – Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, by ten sakrament uczcić. W Wielki Piątek Jezus kona na krzyżu, następuje moment przebicia Jego Serca. Nie ma w liturgii wielkopiątkowej miejsca na rozbudowanie wątku uczczenia miłości Boga, objawionej w przebitym Sercu Jezusa – stąd oddzielna uroczystość – Najświętszego Serca Pana Jezusa – także po zakończeniu cyklu uroczystości paschalnych.

I ta propozycja – święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana – wpisuje się w ten ciąg. Jezus w Wieczerniku ustanawia sakrament kapłaństwa. Sam objawia się poprzez całe Misterium Paschalne i to, czego dokonuje – że On jest najwyższym Kapłanem, On składa ofiarę, tak naprawdę jedyną skuteczną – za grzechy świata. W Wielki Czwartek, podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej, gdy wspólnota wiernych zgromadzi się w danej parafii, nie bardzo jest miejsce dla uczczenia kapłaństwa Chrystusa, w które wpisane jest kapłaństwo ludzi, przyjmujących sakrament święceń, by przez nich Pan Jezus Swoje kapłaństwo wykonywał. Stąd potrzeba pogłębienia tej tajemnicy i wprowadzenia odrębnego święta.

 

za: www.niedziela.pl

Nazwa „nowenna” pochodzi od łacińskiego słowa novem – dziewięć. Oznacza ona więc dziewięć dni modlitwy. Przyjęło się, iż określenie „nowenna” dotyczy modlitwy przed świętem, w przeciwieństwie do „oktawy”, która oznacza przedłużenie uroczystości na osiem dni (w liturgii mamy oktawę Wielkanocy oraz oktawę Bożego Narodzenia).

Nowenna przed uroczystością Zesłania Ducha Świętego jest najstarszym zgromadzeniem modlitewnym. Jest to modlitwa zalecona przez samego Pana Jezusa w dniu wniebowstąpienia. Pisze św. Łukasz: „Jezus podczas wspólnego posiłku kazał apostołom nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca: ‚Słyszeliście o niej ode Mnie – mówił – Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym’. Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba. Oni zaś oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jerozolimy, gdzie stale przebywali w świątyni, wielbiąc i błogosławiąc Boga” (Dz 1,4-5; Łk 24,50-53).

Można przypuszczać, że w samych początkach Kościoła wierni przygotowywali się do uroczystości Zesłania Ducha Świętego przez dziewięć dni w modlitewnym skupieniu. Jednak taka nowenna nie znalazła się wówczas w liturgii. Także późniejsze wieki, choć wprowadziły w życie chrześcijan wiele nowenn np. przed Bożym Narodzeniem, przed wspomnieniem św. Antoniego czy innych świętych, nie przyniosły „oficjalnej” nowenny do Ducha Świętego. Nowenna do Ducha Świętego istniała natomiast jako modlitwa prywatna. Przybierała różne kształty. Odmawiano np. kilka „Ojcze Nasz” lub jakieś specjalnie ułożone osobiste modlitwy. Czasem zdarza się jeszcze, że w dniach przed Zesłaniem Ducha Świętego odmawia się w kościele jakąś modlitwę nazywając ją „nowenną do Ducha Świętego”. Jest to właśnie taka dawna przedsoborowa modlitwa, wyciągnięta ze starego modlitewnika.

Dlaczego nowenny do Ducha Świętego nie wprowadzono w pierwszych wiekach do liturgii Kościoła? Prawdopodobnie dlatego, że pojawiła się oktawa Zesłania Ducha Świętego. Oktawa ta stała się koniecznością w IV i V wieku, gdy liczne rzesze nowo nawróconych prosiły o chrzest. Chrztu udzielano przede wszystkim w Wielką Noc Zmartwychwstania. Jednak wielka liczba nawróconych doprowadziła do tego, że dniem chrztu stała się również noc przed Zesłaniem Ducha Świętego. Stąd musiała pojawić się oktawa jako czas mistagogii nowo ochrzczonych (wtajemniczenia ich w prawdę o chrzcie) – podobnie jak oktawa wielkanocna. W następnych wiekach nie było tak wielkiej liczby dorosłych proszących o chrzest. Wystarczyła więc Wielka Noc Zmartwychwstania. Oktawa Zesłania Ducha Świętego pozostała jednak w liturgii przez wszystkie wieki aż do naszych czasów. Została zniesiona dopiero w 1970 roku w ramach odnowy liturgii po Soborze Watykańskim II. I dopiero wówczas wprowadzono w liturgię Kościoła Nowennę do Ducha Świętego.

Nie potrzebujemy już tworzyć specjalnych modlitw na nowennę do Ducha Świętego. Modlitwy te zawiera Liturgia Godzin oraz formularze Mszy św. w tych dziewięciu dniach przed uroczystością Zesłania Ducha Świętego. Nowenna ta słusznie ukształtowana jest na tle całego czasu paschalnego, prawdy o zmartwychwstaniu Chrystusa i Jego wniebowstąpieniu.

Jak więc dzisiaj odprawiać nowennę do Ducha Świętego? Po prostu wybierając odpowiednie modlitwy z bogactwa, które daje Kościół w liturgii. Jako nowennę można więc w tym czasie codziennie odprawiać nieszpory, jutrznię lub inne godziny. Nowenną będą msze św. tych dziewięciu dni. Wystarczy wziąć formularz z dnia. Można też połączyć z mszą św. nieszpory lub jutrznię. Nie potrzeba żadnych dodatkowych modlitw.

Cieszy ten dar odnowy przyniesiony Kościołowi przez Vaticanum II. Jest może jeszcze pewien niedosyt. Chciałoby się, żeby te dni miały w liturgii taką samą rangę jak okres Wielkiego Postu lub ostatni tydzień Adwentu, które w porządku liturgicznym są ważniejsze od wszystkich wspomnień (ustępują tylko przed uroczystościami i świętami).

W tym czasie w liturgii śpiewamy pieśni o Duchu Świętym. Jeśli wspólnota nie zna takich pieśni, wybieramy pieśni wielkanocne – jest to bowiem cały czas okres wielkanocny i ten fakt należy podkreślać również śpiewem.

 

Ks. Stanisław Hartlieb

Tekst pochodzi z pisma
Ruchu Światło-Życie „Wieczernik” nr 109

(za: adonai.pl)

Takie pytanie może nasunąć się w okresie, gdy po kościołach i parafiach naszej archidiecezji peregrynuje jasnogórska ikona Bogurodzicy. Jak właściwie powinien wyglądać kult Maryi w Kościele i jakie jest właściwe Jej miejsce w historii zbawienia?

Odpowiedzi na te pytania udziela w swej adhortacji poświęconej kultowi maryjnemu („Marialis cultus”) papież Paweł VI. Znaczną część papieskiego tekstu stanowią zasady, jakimi powinien kierować się chrześcijanin oddający cześć Matce Bożej. Oto niektóre z nich:

1. Zawsze wobec Trójcy Świętej
Tylko Bóg ma prawo do kultu religijnego „sam z siebie”. Chrześcijanie czczą Boga w Trójcy Jedynego. Takiego Boga objawił nam Jezus Chrystus. Kult chrześcijański zatem musi posiadać charakter trynitarny – skierowany ku Trójcy Świętej.

Rzeczywiście bowiem kult chrześcijański, zgodnie ze swym pierwotnym znaczeniem, jest oddawany Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu lub, lepiej – jak mówi się w świętej liturgii – Ojcu przez Syna w Duchu (MC nr 25).

Jeśli więc chrześcijanin oddaje cześć komukolwiek poza Bogiem – np. Matce Bożej czy świętym – musi pamiętać, że czci ich tylko ze względu na Boga. Bóg uczynił im wielkie rzeczy, powołał do przyjaźni z sobą, ubogacił ich wyjątkowymi darami i wyznaczył doniosłe funkcje w historii zbawienia. Czcząc Maryję i świętych odsłaniamy prawdę o Bogu, który dzieli się swoją świętością, swoją wielkością, o Bogu jedynie godnym czci, który dzieli się ze stworzeniami swoją chwałą.

2. Na pierwszym miejscu Jezus
Bóg objawił się nam w Chrystusie. W Nim do nas przyszedł i zamieszkał między nami. W Nim pozostaje dla nas Emanuelem, czyli Bogiem z nami.

W każdym kulcie chrześcijańskim pierwsze miejsce, dominujące znaczenie musi mieć Jezus Chrystus, Bóg-Człowiek, oraz święte Tajemnice Jego Wcielenia, życia, męki i zmartwychwstania. Ta zasada obok poprzednio wymienionego odniesienia do Trójcy Świętej stanowi podstawowe kryterium – rozstrzygające, czy i o ile dany kult i pobożność są chrześcijańskie.

Nie jest trudno czcić Maryję, stawiając na pierwszym miejscu Jezusa. Przecież nikt nie wszedł tak głęboko w życie Jezusa jak Maryja. Maryi nie można w ogóle zrozumieć bez Chrystusa. Wraz z Synem stoi w samym sercu historii zbawienia.

Przez nabożeństwa maryjne chrześcijanie mają bliżej poznawać swojego Pana i Jego zbawcze dzieło. Dzięki kultowi Maryi mają goręcej miłować Chrystusa i jeszcze bardziej dawać o Nim świadectwo.

3. Z Duchem Świętym
Zarówno Ojcowie Kościoła, jak współczesna teologia i liturgia, przypominają niezwykle ścisły związek Ducha Świętego z Matką Syna Bożego. Uświęcające Maryję działanie Ducha w Jej Niepokalanym Poczęciu i Wcieleniu Słowa Bożego stanęło w samym centrum historii zbawienia.

W najdonioślejszym momencie w dziejach spotkało się tych Dwoje: Duch Boży i Służebnica Boża. On w Niej dokonał najbardziej zdumiewającego połączenia nieba z ziemią, Boga z człowiekiem.

W odnowionym kulcie maryjnym niech będzie więcej Bożego Ducha; więcej refleksji nad Jego rolą w zbawczym dziele Chrystusa i związkiem z Matką Pana oraz więcej błagania o Ducha Świętego do Tej, która Duchem została napełniona.

4. Pierwsza chrześcijanka
W pracy nad odnową kultu maryjnego trzeba silniej przypominać obowiązek naśladowania Maryi w Jej pobożności. W Niej dał nam Bóg „wzór ducha pobożności” (MC nr 16); Ona była i pozostaje „wzorem dla całego Kościoła w oddawaniu czci Bogu” oraz „nauczycielką pobożności” (MC nr 21).

Czciciel Maryi może się od Niej uczyć, jak całe życie zamieniać na nieustanny kult składany Bogu, a cześć Bożą czynić podstawowym zadaniem swego życia, czyli jak składać Bogu wolę w posłuszeństwie, a życie w ofierze.

W pobożności Maryi szczególnie uderza Jej zasłuchanie się w Słowo Boże, czynienie go pokarmem swego życia i tworzywem modlitwy (pieśń „Magnificat”), całkowite oddanie się Chrystusowi i Jego dziełu oraz otwarcie się na Bożego Ducha.

Poza Maryją chrześcijanin nie znajdzie doskonalszego przykładu stawiania Boga w centrum swego życia.

Chętnie modlimy się do Maryi, Matki Jezusa i naszej. „Marialis cultus” pochwala tę modlitwę i zachęca do niej. Przypomina jednak, że czciciele Maryi winni się również uczyć modlitwy z Maryją i na wzór Maryi.

(na podst.: Jak czcić Maryję?, wyd. Niepokalanów)